Dziennikarze to obywatele jak wszyscy inni i nie mogą być wyjęci spod prawa. Jeśli popełnią przestępstwo pospolite, powinni być karani tak jak każdy inny obywatel. Niemniej jednak publikując materiały, w których ujawniają informacje poufne lub uderzające w wizerunek polityków czy urzędników, nie działają na własny rachunek, lecz dla dobra opinii publicznej. Jeśli ktoś czuje się skrzywdzony publikacjami prasowymi, ma prawo dochodzić swoich praw w postępowaniach cywilnych. Dlatego z niepokojem przyglądamy się coraz częstszej w ostatnim czasie tendencji do angażowania przeciwko dziennikarzom prokuratury w reakcji na publikacje prasowe.
Oburzony tekstami na swój temat szef MON Antoni Macierewicz doniósł na ich autora do prokuratury wojskowej. W reakcji na publikacje prasowe na temat sędziów Trybunału Konstytucyjnego, TK poinformował o skierowaniu sprawy do prokuratury. Za nieujawnienie informatora ukarano grzywną dziennikarkę Polsat News, która doprowadziła do ujęcia groźnego pedofila. Prokuratura przesłuchuje ostatnio dziennikarzy w sprawie publikacji na temat sytuacji w SKOK sprzed kilku lat, m.in. autora tekstów na ten temat w „Rzeczpospolitej" Andrzeja Stankiewicza, dziś dziennikarza Onet.pl.
Nie jest głównym zadaniem nadzorowanej przez polityka prokuratury ustalanie prawdziwości tez zawartych w materiałach prasowych. Angażowanie w kolejne politycznie ważne sprawy śledczych może zaś rodzić podejrzenia, że mamy do czynienia z próbami wywierania nacisku na autorów niewygodnych dla obozu władzy tekstów oraz sygnałem dla innych dziennikarzy. Krytyczne, patrzące władzy na ręce media to podstawa demokracji. Dlatego też apelujemy do środowiska dziennikarskiego, by bez względu na dzielące je różnice zachowało solidarność w tej sprawie. Do ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego w jednej osobie apelujemy z kolei, żeby dbał o to, by działania podległych mu śledczych nie miały charakteru politycznych represji ani próby tłumienia zagwarantowanej ustawowo krytyki prasowej.