Żyjemy w czasach powszechnej inwigilacji. Jedni się z tym godzą, drudzy likwidują posty w mediach społecznościowych i wyjmują baterię z telefonu, kiedy rozmowa robi się poważna. Prawda jest taka, że dawna Służba Bezpieczeństwa z jej „pluskwami" umieszczanymi w futrynach czy aparatach telefonicznych oraz kierunkowymi mikrofonami wystawianymi z nieoznakowanych pojazdów zaparkowanych pod domami opozycjonistów to pikuś w porównaniu z dzisiejszymi możliwościami. Być może, gdyby SB miała je wtedy, to do rozmów Okrągłego Stołu wcale by nie doszło? Ileż radości miałby porucznik SB, przeszukując konto na FB.
W dodatku teraz nasz profil wykorzystywany jest do tworzenia algorytmu wyborczego, ale i tego, który ma gwarantować wysoką sprzedaż kaloszy. Czy mamy świadomość, że nasze dane przy każdej okazji lotu za granicę przekazywane są Straży Granicznej, włącznie z numerem konta, z którego płaciliśmy za bilet, miejscem przeznaczenia i towarzystwem w podróży (nawet jeśli lot odbywa się w kierunku Madery)? Przepis ten ma nas uchronić przed terroryzmem, ale jak wiele znacznie istotniejszych procedur w lotnictwie cywilnym i wojskowym traktowany był zbyt swobodnie. Od łatwych analogii do katastrof należy się tu pewnie powstrzymać.
Czytaj więcej
Straż Graniczna ściga przewoźników za łamanie przepisów. Sankcje idą w miliony. LOT liczy na abolicję.
A czy znają państwo tę dyrektywę, którą Polska włączyła do naszego prawa w 2018 r.? Nie? Linie lotnicze też nie znały. Dość śmiesznie wyglądają nasze wysiłki, by chronić prywatność, wobec obowiązków, które nałożone są na przewoźników. W dużych liniach dzieje się to automatycznie, bo stać ich na sprawne systemy informatyczne. W małych jest gorzej. Ręcznie nikt pewnie danych nie wklepuje, ale jest to i tak żmudny, dodatkowy obowiązek. Niewielkie firmy lotnicze „nie zauważyły" więc zmian w ustawie. A Straż Graniczna im nie przypomniała. Przez dwa lata nic się nie działo. Teraz zaczęło, może dlatego, że SG potrzebuje pieniędzy na kolejne kłębki drutu kolczastego. Ściąga więc z przewoźników milionowe zaległości niezapłaconych kar za niezgłoszone loty.
Dlaczego dopiero teraz? Bo wcześniej sama nie widziała, że nie widzi. Teraz widzą już wszyscy. Oprócz inwigilowanych obywateli, których dane przekazywane będą coraz sprawniej i szybciej.