Jeżeli Mateusz Morawiecki do spółki z Mariuszem Kamińskim czują się zmuszeni wprowadzić pierwszy w wolnej Polsce stan wyjątkowy, ponieważ – jak wynika z ich słów – nie ufają ani aktywistom domagającym się udzielenia pomocy uchodźcom koczującym w pobliżu Usnarza Górnego, ani opozycji, której politycy również pojawiają się w rejonie granicy – to powinni zadać sobie pytanie, dlaczego nie mogą im ufać.
Wspólnoty bowiem nie można budować tylko w czasie kryzysu. Rządowi udało się to wprawdzie na krótko w momencie uderzenia w Polskę pierwszej fali pandemii koronawirusa, ale Polacy skupili się pod rządowym sztandarem na krótko, po czym rozpierzchli się i wrócili do swoich szańców, gdy okazało się, że rząd przy okazji epidemii chciał „zorganizować” prezydentowi Andrzejowi Dudzie zwycięstwo w I turze wyborów i dość nietransparentnie dokonywał zakupów respiratorów i masek ochronnych.