Bo o ile można zrozumieć polityczne interesy rządzącej partii (każda władza ma swoje interesy), o tyle nie wolno zapomnieć, że gospodarka jest ponadpartyjna, integralna, podobnie jak przyszłość kraju, w którym mieszkamy.
W przeciwieństwie do wielu krytyków Prawa i Sprawiedliwości nie sądzę, iżby liderom partii władzy zależało na destrukcji Polski. Problematyczna nie jest nawet wyznawana przez nich antyrynkowa doktryna, z którą w większości punktów się nie zgadzam. Istotą problemu jest naruszenie proporcji pomiędzy krótkim horyzontem polityki (definiowanym przez wspieranie bieżących interesów bezpośredniego elektoratu) a wielopokoleniową strategią rozwoju kraju i jego perspektyw.
Liderzy PiS co chwila i bez mrugnięcia okiem szermują zapewnieniami o narodowym pościgu za rozwiniętymi gospodarkami świata, ale w praktycznych decyzjach często realnie oddalają nas od perspektyw prosperity. Bo czymże innym są podatkowe preferencje dla najmniejszych biznesów i ludzi rozpoczynających działalność gospodarczą, kiedy wiadomo, że w europejskiej czy światowej konkurencji zwycięży nie nawet najsympatyczniejsza krawcowa spod Płocka czy hydraulik z Ursusa, tylko duże prywatne firmy z ambicjami. Tylko w nich kryje się potencjał rozwoju, innowacji i ekspansji zagranicznej. A to przecież nic innego jak kwalifikacje, miejsca pracy, kooperacja ze światem i podatki.
Podobnie jest w relacji takich firm z państwowymi gigantami. Te ostatnie korzystają zwykle z monopolu (KGHM, PGNiG, Orlen), poddane są karuzeli stanowisk i obciążone serwitutami. Nie lekceważę ich wagi dla gospodarki, ale to nie one w swojej masie będą kołem zamachowym Polski na kolejne dekady.
Doceniam na koniec socjalną troskę PiS o najgorzej zarabiających, tzw. prekariat i emerytów, ale to – znów – nie oni będą się ścigać ze światem w dobie globalizacji. Nasz kraj potrzebuje młodych, świetnie wykształconych i dobrze zarabiających specjalistów, którzy wykorzystają swój potencjał w celu zbudowania konkurencyjnych firm. Potrzebujemy tych ludzi jak zdrowego powietrza i najgorsze, co możemy zrobić, to zniechęcać ich podatkami, niebotycznymi składkami, wypychać za granicę czy w szarą strefę. Ich przyszłość to przyszłość Polski.