Nie tylko Salvini. Kreml czai się wszędzie

Trudno jest znaleźć grupę polityczną w Unii Europejskiej, w której nie ma prorosyjskich partii i putinofilskich liderów. To nie znaczy, że PiS powinien się rzucać w ramiona włoskiej Ligi.

Aktualizacja: 07.01.2019 21:00 Publikacja: 07.01.2019 16:23

Szef CSU, Horst Seehofer lubił jeździć na Kreml i walczył z "lewactwem i multi kulti" występując w k

Szef CSU, Horst Seehofer lubił jeździć na Kreml i walczył z "lewactwem i multi kulti" występując w kremlowskiej telewizji

Foto: AFP

Nie znaczy też jednak, że Jarosław Kaczyński nie powinien się spotykać z jej szefem Matteo Salvinim i rozmawiać o przyszłości UE. To jest najważniejszy polityk czwartej, a gdy dojdzie do brexitu - trzeciej potęgi we wspólnocie.

Do spotkania Kaczyński-Salvini ma dojść w środę w Warszawie. Jeżeli zapadną na nim jakieś niezgodne z polską racją stanu decyzje, to krytykowanie będzie pożądane. Na razie trwa zmasowana krytyka, opierająca się na jednej tezie i jednym zdjęciu. Salvini jest prorosyjski, a jego partia ma umowę z partią rządzącą w Moskwie (to z grubsza ta teza) i pozował na moskiewskim Placu Czerwonym w koszulce z wizerunkiem swojego ukochanego Putina.

I teza jest prawdziwa, i zdjęcie nie jest fotomontażem (powstało w 2017 roku, gdy Salvini nie był w rządzie). Pewne wydaje się też, że szefowie Ligi i PiS będą rozmawiali o współpracy swoich partii w kontekście wyborów do Parlamentu Europejskiego.

Jarosław Kaczyński nie za bardzo ma wyjście: musi zrobić przegląd istniejących już partii europejskich, bo ta w której jest PiS - Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy (ECS) - za chwilę, bez brytyjskich torysów, stanie się malutka i jeszcze mniej znacząca.
 
Jeżeli jednak kierowałby się jedynie tym, czy w tych międzynarodówkach nie ma partii prorosyjskich, to nie mógłby dla PiS znaleźć żadnego miejsca.
 
One są wszędzie. To, że wśród komunistów czy skrajnej prawicy (z partią Le Pen, sojuszniczki Salviniego, na czele) - to oczywiste. Ale i w europejskich partiach głównego nurtu miłość do Putina - w słowach czy co gorsza czynach - jest obecna.
 
W największej, Europejskiej Partii Ludowej, są mniej lub bardziej prorosyjskie partie z Węgier, Włoch (przypominam zaloty Berlusconiego), Austrii czy Niemiec (CSU, której szef Seehofer lubił jeździć na Kreml i walczył z "lewactwem i multi kulti" występując w kremlowskiej telewizji).
 
O europejskich socjalistach nie ma się nawet co rozwodzić. Każdy wie, co za petroruble wyprawia patron SPD, były kanclerz Schröder. Mniej znana jest postawa jego następcy, jeszcze rok temu szefa niemieckiej dyplomacji Gabriela, który zaraz po ustąpieniu ze stanowiska zaczął krytykować unijną politykę wobec Moskwy, a potem założył firmę z konsulem honorowym Rosji w Hanowerze (nota bene członkiem SPD).

Nawet w liberalnej ALDE są ugrupowania prorosyjskie: z Estonii (Partia Centrum jest wręcz ugrupowaniem tamtejszych Rosjan) czy Litwy (Partia Pracy założona przez urodzonego w Rosji i związanego z Gazpromem Wiktora Uspaskicha).

Co ma ten biedny Kaczyński robić, skoro wszędzie czai się Kreml? Chyba modlić się o drugie referendum brexitowe i pozostanie brytyjskiej Partii Konserwatywnej w ECS.
A jeżeli modlitwa nie poskutkuje, to jednak szukać sojuszników, których łączy coś więcej niż negatywny stosunek do imigracji i eurokracji (a tyle wspólnego ma PiS z Ligą).

Choć  groźniejsze niż koszulki z Putinem są długofalowe decyzje wspierające imperializm Rosji. Na scenie politycznej nie będzie już Kaczyńskiego, Salviniego, może nawet i Putina, a Nord Stream będzie szkodził nadal.

Nie znaczy też jednak, że Jarosław Kaczyński nie powinien się spotykać z jej szefem Matteo Salvinim i rozmawiać o przyszłości UE. To jest najważniejszy polityk czwartej, a gdy dojdzie do brexitu - trzeciej potęgi we wspólnocie.

Do spotkania Kaczyński-Salvini ma dojść w środę w Warszawie. Jeżeli zapadną na nim jakieś niezgodne z polską racją stanu decyzje, to krytykowanie będzie pożądane. Na razie trwa zmasowana krytyka, opierająca się na jednej tezie i jednym zdjęciu. Salvini jest prorosyjski, a jego partia ma umowę z partią rządzącą w Moskwie (to z grubsza ta teza) i pozował na moskiewskim Placu Czerwonym w koszulce z wizerunkiem swojego ukochanego Putina.

Komentarze
Michał Kolanko: Trzaskowski wygrywa z Sikorskim. Ale dla prezydenta Warszawy łatwo już było
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Czy prawybory w KO umocniły Rafała Trzaskowskiego?
Komentarze
Estera Flieger: Kampania wyborcza nie będzie o bezpieczeństwie
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego PiS wciąż nie wybrał kandydata na prezydenta? Odpowiedź jest prosta
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Mentzen jako jedyny mówi o wojnie innym głosem. Będzie czarnym koniem wyborów?