Bronisław Komorowski o katastrofie smoleńskiej

Czy prezydent, mówiąc o błędnej decyzji pilotów próbujących lądować w Smoleńsku mimo złej pogody jako o najważniejszej przyczynie tragedii, ma rację?

Publikacja: 02.01.2011 18:48

Piotr Skwieciński

Piotr Skwieciński

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Ma – bo bez próby lądowania nie byłoby katastrofy, a jej podjęcie było błędem.

Ale zarazem racji nie ma. Bo smoleńska tragedia nie wzięła się z powietrza.

Nie z powietrza wzięło się to, że tę trudną decyzję musieli podjąć piloci nieszkoleni na symulatorach, z małym doświadczeniem (bo ci z większym odchodzili z 36. pułku), niezgrani (bo w powiązanej na sznurki machinie tego pułku nie było okazji, żeby się zgrali), nieprzestrzegający procedur (bo nikt od nich tego nie wymagał, a zresztą jak przestrzegać procedur, gdy wszystko trzyma się na słowo honoru, a przestrzeganie procedur sparaliżowałoby pułk), dysponujący sprzętem – mówiąc delikatnie – nie pierwszej świeżości.

To narastało latami na skutek panującej w pułku atmosfery. Za tę atmosferę, za wiodące do tragedii decyzje odpowiadają kolejne rządy i politycy różnych ugrupowań. Partia Bronisława Komorowskiego również. I to nie w ostatniej kolejności.

I to pierwsza przyczyna, dla której prezydent mógłby być mniej kategoryczny.

Druga to klimat wojny wewnętrznej. Wojny szkodliwej dla kraju. Wojny, której istotnym elementem jest smoleńska trauma, a zarazem jej cyniczne rozgrywanie. Wojny, którą – czy jestem naiwny? – prezydent powinien łagodzić. Tymczasem kategoryczna wypowiedź o błędzie pilotów jako najważniejszej przyczynie katastrofy jest odbierana przez wielu przeżywających tę traumę jako deklaracja, że była to przyczyna realnie jedyna. Że ani rząd, ani Rosjanie nie mają sobie nic do zarzucenia. A to konfliktu nie przygasi, przeciwnie.

Komorowski rozpoczął kadencję od wywiadu, w którym rozpętał wojnę o krzyż na Krakowskim Przedmieściu. Wojnę, której inaczej by nie było, sprawa rozmyłaby się, co najwyżej kilkanaście osób jeszcze przez parę miesięcy modliłoby się przed Pałacem. Jednak takie rozmycie problemu było nie na rękę Platformie, natomiast nakręcenie atmosfery wojny było tej partii (podobnie zresztą jak PiS) na rękę jak najbardziej.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że obecna wypowiedź prezydenta ma odegrać podobną rolę.

Ma – bo bez próby lądowania nie byłoby katastrofy, a jej podjęcie było błędem.

Ale zarazem racji nie ma. Bo smoleńska tragedia nie wzięła się z powietrza.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Komentarze
Estera Flieger: Krym musi być ukraiński
Komentarze
Tomasz Krzyżak: Uchodźcy wciąż odzierani z godności
Komentarze
Sikorski i Duda dryfują po morzach i lądach. Co dalej z Trójmorzem?
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Niepokojący trend sondażowy dla Rafała Trzaskowskiego. Karol Nawrocki jak Andrzej Duda?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Trump i światowi przywódcy w Rzymie. Pogrzeb Franciszka okazją do geopolitycznego przełomu?