Cudze pieniądze wydawane lekką ręką

Najdroższy kredowy papier folderu zachwalającego nikomu niepotrzebne badania. Zachęcanie Polaków przed Euro 2012, by... byli gościnni.

Publikacja: 12.08.2013 02:44

Cudze pieniądze wydawane lekką ręką

Foto: Fotorzepa, Adam Sankowski, pełnomocnik Komitetu RAZEM Adam Sankowski

Trzy szkolenia dla bezrobotnego ślusarza z obsługi komputera. Kampania edukacyjna, by tata był mamą. Parametryzacje, ewaluacje, granty. Co łączy te sprawy? Unijne fundusze. To z nich finansuje się większość tych jakże „przydatnych" – tylko nie wiadomo komu i do czego – projektów.

Skąd to lekkie podejście do wydawanych pieniędzy? Politycy i my sami wpadamy często w pułapkę manny z nieba. Traktujemy środki unijne jak prezent od losu, który łatwo przyszedł i lekko można go wydać. To myślenie jest niedorzecznością.

Przede wszystkim w dużej części to my sami finansujemy unijne wydatki. Polska płaci co roku kilkanaście miliardów złotych składki. Co więcej, znaczna część pieniędzy, która do nas trafia, wraca z powrotem na Zachód. Resort rozwoju regionalnego wyliczył, że jest to 61 eurocentów z każdego euro. Zachód nie płaci nam „za darmo", też korzysta na naszej gospodarce stojącej dla niego otworem.

Powinniśmy więc wydawać pieniądze unijne o wiele racjonalniej i z większą korzyścią dla nas samych. Zamiast finansować kampanie, w których mężczyźni są pytani, czy zajdą w ciążę, lepiej na przykład wesprzeć i spopularyzować gminy, które wprowadzają u siebie Kartę dużej rodziny.

Darmowy pieniądz zawsze demoralizuje. Warto w tym miejscu przywołać typologię racjonalności wydawania pieniędzy stworzoną przez noblistę Miltona Friedmana. Najrozsądniej wydajemy przez siebie zarobione pieniądze, na nasze własne potrzeby.

Na drugim miejscu jest wydanie własnej pensji, ale na potrzeby kogoś innego. Kolejny jest wydatek na siebie – ale cudzych pieniędzy. Najgorzej jest, gdy kupujemy coś komuś, ale za cudze pieniądze.

W tej sytuacji są właśnie urzędnicy. Nie mają ekonomicznej motywacji, by wydać jak najlepiej środki, zabrane nam wcześniej w formie podatków. Stąd wniosek, że do wspólnego budżetu powinno trafiać jak najmniej oraz że trzeba urzędnikom patrzeć na ręce. Bo jeśli będą nadal poza kontrolą, to gotowi są nam zafundować kampanię informacyjną o tym, ile godzin trwa doba.

Tak urzędnicy wydają cudze pieniądze

Trzy szkolenia dla bezrobotnego ślusarza z obsługi komputera. Kampania edukacyjna, by tata był mamą. Parametryzacje, ewaluacje, granty. Co łączy te sprawy? Unijne fundusze. To z nich finansuje się większość tych jakże „przydatnych" – tylko nie wiadomo komu i do czego – projektów.

Skąd to lekkie podejście do wydawanych pieniędzy? Politycy i my sami wpadamy często w pułapkę manny z nieba. Traktujemy środki unijne jak prezent od losu, który łatwo przyszedł i lekko można go wydać. To myślenie jest niedorzecznością.

Komentarze
Bogusław Chrabota: Strażnik ładu społecznego kontra kandydat obywatelski. Wyborcza niedziela
Komentarze
Estera Flieger: Donald Tusk atrakcją „pikniku tysiąclecia”
Komentarze
Po konwencji w Łodzi i wiecu w Poznaniu – 1:0 dla Karola Nawrockiego
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Sweet focie na pogrzebie papieża to jednak żenada
Komentarze
Michał Kolanko: Jeden sondaż wiosny nie czyni. Ale PiS ma powody do zadowolenia po badaniu, w którym wygrywa z KO