Stefan Szczepłek: Polska - Rosja: Chaos na remis

To był słaby meczu, ale lepszy chyba być nie mógł. Dwie przeciętne reprezentacje, przygotowujące się do finałów mistrzostw Europy, sprawdzające zawodników i ustawienia nie mogły zaprezentować niebotycznego poziomu. Mecze poprzedzające duże turnieje zazwyczaj zwykle są nieciekawe.

Aktualizacja: 02.06.2021 06:06 Publikacja: 01.06.2021 23:17

Selekcjoner reprezentacji Polski Paulo Sousa

Selekcjoner reprezentacji Polski Paulo Sousa

Foto: PAP/Maciej Kulczyński

W przypadku naszej reprezentacji doszła jeszcze nieobecność najlepszych: Roberta Lewandowskiego, Kamila Glika, Piotra Zielińskiego i Arkadiusz Milika. Od kiedy selekcjonerem jest Paulo Sousa pierwszy raz wystąpili: Łukasz Fabiański, Mateusz Klich, Tomasz Kędziora, Przemysław Frankowski, Karol Linetty, Dawid Kownacki i Jakub Świerczok, a dla Tymoteusza Puchacza występ we Wrocławiu to debiut w pierwszej reprezentacji.

Drużyna niemal nowa w porównaniu ze spotkaniami eliminacyjnymi do mistrzostw świata dopiero się poznaje. Piłkarze siebie nawzajem, trenera, a on ich. Nigdy wcześniej w takim składzie nie grali, więc łatwiej wybaczyć im indolencję. Przez półtorej godziny obydwaj bramkarze nie musieli bronić żadnych trudnych strzałów.

Przeczytaj także: Polska - Rosja 1:1. Nużący przegląd wojsk

Polacy przeprowadzili jedną akcję, po której bramkę strzelił Jakub Świerczok. Dostał piłkę po podaniu Mateusza Klicha i odegraniu Przemysława Frankowskiego i sytuację wykorzystał. Jak w ekstraklasie, gdzie był najlepszym polskim napastnikiem. Świerczok trafił jeszcze w poprzeczkę i to było wszystko. Włóczył się w okolicach pola karnego, czekając na podania. Ale ich nie dostawał.

Łukasz Fabiański miał pecha, bo przepuścił jeden strzał i to wcale nie groźny. Przekonaliśmy się o tym, co dobrze wiemy: Tymoteusz Puchacz jest dobrym obrońcą, tyle że lepszym w ataku niż w obronie. Dał się łatwo wyprzedzić Karawajewowi, Fabiański nie brał tego pod uwagę i nieszczęście gotowe.

Nie było w naszej drużynie lidera, nie potrafiliśmy wyprowadzić piłki, zdarzało się, że obrońcy gubili ją tuż za polem karnym. Przygotowane akcje można było policzyć na palcach jednej ręki. Kopanie piłki do przodu z nadzieją, że trafi do kogoś z naszych to nie był dobry sposób. Tak się na poziomie finalisty mistrzostw Europy grać nie powinno. Niezależnie od tego czy to mecz kontrolny, czy o punkty.

W marcowych spotkaniach z Węgrami i Anglią miewaliśmy lepsze momenty, jest więc nadzieja, że wrócą. Wraz z powrotem lepszych piłkarzy. Może już 8 czerwca, gdy zagramy z Islandią w Poznaniu.

W przypadku naszej reprezentacji doszła jeszcze nieobecność najlepszych: Roberta Lewandowskiego, Kamila Glika, Piotra Zielińskiego i Arkadiusz Milika. Od kiedy selekcjonerem jest Paulo Sousa pierwszy raz wystąpili: Łukasz Fabiański, Mateusz Klich, Tomasz Kędziora, Przemysław Frankowski, Karol Linetty, Dawid Kownacki i Jakub Świerczok, a dla Tymoteusza Puchacza występ we Wrocławiu to debiut w pierwszej reprezentacji.

Drużyna niemal nowa w porównaniu ze spotkaniami eliminacyjnymi do mistrzostw świata dopiero się poznaje. Piłkarze siebie nawzajem, trenera, a on ich. Nigdy wcześniej w takim składzie nie grali, więc łatwiej wybaczyć im indolencję. Przez półtorej godziny obydwaj bramkarze nie musieli bronić żadnych trudnych strzałów.

Komentarze
Bogusław Chrabota: Karol Nawrocki. Niby nie PiS, ale PiS
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Trzaskowski i Nawrocki to tak naprawdę awatary Tuska i Kaczyńskiego
Komentarze
Michał Kolanko: Trzaskowski wygrywa z Sikorskim. Ale dla prezydenta Warszawy łatwo już było
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Czy prawybory w KO umocniły Rafała Trzaskowskiego?
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Estera Flieger: Kampania wyborcza nie będzie o bezpieczeństwie