Sabotażysta na wałach z zarzutem. ABW bada motywację „żartownisia”

– To była głupota – miał zeznać Jakub L., który udając agenta SKW, straszył wysadzeniem wałów przeciwpowodziowych. ABW bada jednak, czy był inspirowany z zewnątrz.

Publikacja: 23.09.2024 04:30

Mieszkańcy pilnowali wałów w okolicy ujścia Bystrzycy do Odry obawiając się ich przerwania lub wysad

Mieszkańcy pilnowali wałów w okolicy ujścia Bystrzycy do Odry obawiając się ich przerwania lub wysadzenia

Foto: Wojciech Olkuśnik/East News

Nie sabotaż, a utrudnianie akcji ratowniczej – takie zarzuty usłyszał we wrocławskiej prokuraturze 26-letni Jakub L., który ubrany w mundur przez trzy dni krążył wśród mieszkańców podwrocławskiej Czernicy i przekazywał im informację, że będą wysadzane wały przeciwpowodziowe. To miał być sposób na ratowanie przed zalaniem Wrocławia. Mężczyzna przedstawiał się jako funkcjonariusz Służby Kontrwywiadu Wojskowego – nosił również mundur tej formacji, choć była to stara, nieaktualna jego wersja.

Jakub L. prowadził tę dezinformacyjną akcję wśród przerażonych mieszkańców przez trzy dni, od poniedziałku do środy – wynika z treści zarzutów, które mu w sobotę postawiono. Zatrzymany przyznał się do winy i – jak ustaliła „Rzeczpospolita” – stwierdził, że „była to głupota”.

x

Czytaj więcej

Powódź w Polsce. Powodzianie nie wierzą w pomoc państwa i nie dostają tego, czego potrzebują

Służby jednak wątpią, by był to prawdziwy powód.  – Rzeczywistą motywację ustalamy – mówi nam prok. Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Krajowej. Zabezpieczono narzędzia elektroniczne mężczyzny, które są badane przez ABW – także jego kontakty, wpisy w mediach społecznościowych. – Trudno dać wiarę tłumaczeniom, że robił to, bo chciał się poczuć ważny. Wywołał ogromną panikę, dlatego sprawdzamy, czy był inspirowany do tego, a jeśli tak – przez kogo. Taka katastrofa jak powódź to woda na młyn wrogim nam służbom. Podważa zaufanie do państwa, jego władz, skłóca ludzi. Dlatego nie wierzymy, że była to tylko „głupota” – mówi nam osoba znająca kulisy sprawy.

Plotka o wysadzeniu wałów wywołała panikę

Sam premier Donald Tusk mówił: – To już nie jest amatorka; nie wierzcie w to i natychmiast informujcie służby. Sugerował, że to klasyczna dezinformacja, która może mieć autorów w Rosji.

Plotka o wysadzaniu wałów w Czernicy pod Wrocławiem spowodowała panikę wśród mieszkańców. O pomoc w wyjaśnieniu sytuacji proszono m.in. „Rzeczpospolitą”. – Na zebraniu w gminie na oficjalnym spotkaniu powiedziano nam, że zapadła decyzja o wysadzaniu wałów i zalania pobliskich miejscowości. Na spotkaniu wspomniano też o tym, że część wałów w Nysie nie przerwała woda, tylko wysadzono je. Była to informacja od dwóch radnych, podano ją oficjalnie w obecności wójta i sołtysa. Pilnujemy wałów przez całą dobę, zorganizowaliśmy dyżury, robimy umocnienia workami z piaskiem i nie pozwolimy na to – mówiła nam w środę jedna z mieszkanek Kamieńca Wrocławskiego w gminie Czernica. Dziś już wiadomo, że informacje te rozsiewał 26-letni mieszkaniec tamtych okolic, uwiarygadniając się jako funkcjonariusz SKW. Ludzie wpadli w panikę, bo w 1997 r. miały został wysadzone wały w podwrocławskich Łanach, by uratować przed powodzią Wrocław. Nie zrobiono tego przez protest mieszkańców. 

Czytaj więcej

Krzysztof Kwiatkowski: Musimy wyciągnąć wnioski z powodzi

Jakub L. został tymczasowo aresztowany na trzy miesiące. Śledztwo, na materiałach ABW, prowadzi Dolnośląski Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji we Wrocławiu pod kątem przestępstwa z art. 172 kodeksu karnego, a więc utrudniania akcji ratowniczej mającej na celu „zapobieżenie niebezpieczeństwu dla życia lub zdrowia wielu osób albo mienia w wielkich rozmiarach w związku z akcją ratowniczą prowadzoną na skutek wystąpienia zagrożenia powodziowego”. Grozi za to od trzech miesięcy do lat pięciu. Drugi zarzut dotyczy podszywania się pod „funkcjonariusza publicznego i wykonywania w związku z tym czynności związanych z funkcją” (czyn z art. 227 kodeksu karnego), za co grozi kara więzienia do roku.

Powódź w Polsce. Kto dezinformuje w internecie

Jak podało radio RMF, w akcji zatrzymania Jakuba L. wziął udział specjalny uzbrojony oddział ABW, było bowiem podejrzenie, że mężczyzna może być uzbrojony. Skąd miał mundur? Tego śledczy nie ujawniają.

Jakub L. nie jest jedyną osobą, która może usłyszeć zarzuty. Wiceminister spraw wewnętrznych Czesław Mroczek w radiowej Trójce mówił, że policja namierzyła w internecie blisko 30 kont społecznościowych szerzących dezinformację związaną z powodzią. – Celem takich działań jest próba wywołania paniki – tłumaczy Mroczek.

Dezinformacja polegała m.in. na zawyżaniu liczby ofiar śmiertelnych powodzi, podawaniu przekazów, że służby sobie nie radzą oraz szerzeniu nieprawdziwych, zawyżonych doniesień o stanach wody, co „podbijało poczucie zagrożenia”.

Stanem klęski żywiołowej objętych jest już 749 miejscowości, w których mieszka 2,39 mln ludzi. Według Jana Grabca, szefa KPRM, liczba mieszkańców, którzy realnie zostali dotknięci powodzią, wynosi 57 tys. Ewakuowanych zostało ponad 6,5 tys. osób. Powódź dotknęła 3044 szkoły i przedszkola w Śląskiem, Opolskiem i na Dolnym Śląsku, w których uczy się około 412 tysięcy dzieci i młodzieży. Dzieci z terenów powodziowych mają, przy wsparciu państwa i samorządów, wyjechać na tzw. zielone szkoły. Pierwsza grupa uczniów w niedzielę wyjechała do Sopotu.

Nie sabotaż, a utrudnianie akcji ratowniczej – takie zarzuty usłyszał we wrocławskiej prokuraturze 26-letni Jakub L., który ubrany w mundur przez trzy dni krążył wśród mieszkańców podwrocławskiej Czernicy i przekazywał im informację, że będą wysadzane wały przeciwpowodziowe. To miał być sposób na ratowanie przed zalaniem Wrocławia. Mężczyzna przedstawiał się jako funkcjonariusz Służby Kontrwywiadu Wojskowego – nosił również mundur tej formacji, choć była to stara, nieaktualna jego wersja.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Klęski żywiołowe
Powódź w Polsce: Zalana przystań w Zielonej Górze. Nad Odrą nie mogą latać drony i latawce
reportaż
Powódź w Polsce. Powodzianie nie wierzą w pomoc państwa i nie dostają tego, czego potrzebują
Klęski żywiołowe
Krzysztof Kwiatkowski: Musimy wyciągnąć wnioski z powodzi
Klęski żywiołowe
Głogów i okolice walczą z powodzią. Czy wały wytrzymają napór wody?
Materiał Promocyjny
Zarządzenie samochodami w firmie to złożony proces
Klęski żywiołowe
Głogów czeka na falę powodziową. Prezydent miasta mówi o stanie wałów. "Katastrofa"