Te długo oczekiwane rygory, także wymagane przez Unię Europejską, uchwalił właśnie Sejm, a nowa ustawa o zbiorowym zarządzaniu prawami autorskimi i prawami pokrewnymi ma wejść w życie w lwiej części po dwóch tygodniach od ogłoszenia.
Ustawa bardziej szczegółowo niż dotychczasowe przepisy określa zasady działania organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi i/lub pokrewnymi, udzielania im zezwoleń na zbiorowe zarządzanie nimi. A na zarządzanie składają się: obejmowanie praw w zbiorowy zarząd, udzielanie licencji na korzystanie z nich, monitorowanie korzystania z utworów przez użytkowników, w tym licencjobiorców, wreszcie ochrona tych praw, w tym dochodzenie wynagrodzeń od użytkowników przed sądami. Wreszcie procedurę gospodarowania wpływami i ich dystrybucją między twórców lub ich spadkobierców.
A chodzi o duże pieniądze oraz sprzeczne interesy twórców i użytkowników utworów, zwłaszcza masowych, jak sieci telewizyjne itp. Dlatego prace nad projektem ustawy trwały ponad rok i wywoływały emocje, choć był szeroko konsultowany, a sejmowa Komisja Kultury przeprowadziła wysłuchanie publiczne, wprowadzając wiele poprawek.
Ustawa wdraża poza tym unijną dyrektywę (2014/26/UE) dotyczącą zbiorowego zarządzania prawami autorskimi oraz udzielania licencji wieloterytorialnych do utworów muzycznych na korzystanie online na rynku wewnętrznym. Prace trwały pod presją Unii Europejskiej, która przypominała, wręcz groziła Polsce karami, gdyż państwa członkowskie miały dokonać wdrożenia dyrektywy do 10 kwietnia 2016 r.
Ustawa ogranicza swobodę organizacji zbiorowego zarządzania środkami (część czeka latami na twórców) oraz ich inwestowania, wprowadza termin wypłaty przez ozz przychodów twórcy, nakłada też na organizacje obowiązek corocznego informowania uprawnionego o przysługujących mu należnościach i dokonanych z nich potrąceniach.