Rosyjski koncern Alrosa nie może eksportować kamieni, a pozostali producenci – jak De Beers – nie są w stanie zapełnić tej luki. Według agencji Bloomberg w efekcie ceny małych kamieni od marca wzrosły już 20 proc.

Z raportów Astar Diamonds wynika, że w ostatnich latach ceny kamieni inwestycyjnych rosły średnio w ciągu roku o 4 proc., więc obecnie – przy wysokiej inflacji – także widać wzrosty, zwłaszcza ze strony najzamożniejszych.

Reaguje na to rynek, także polski. W warszawskim butiku Hermitage debiutują właśnie włoskie kolekcje z kamieniami w cenach powyżej 1 mln zł. – Diamentowa biżuteria to nie tylko prestiż, lecz lokata kapitału. Polski rynek diamentów należy do grupy rozwijających się w porównaniu do innych krajów w Europie. Popyt zarówno na ten surowiec, jak i biżuterię stale rośnie – mówi Paula Miszczuk, dyrektor zarządzający Hermitage Boutique. Na naszym rynku pojawiły się także inne marki, jak kanadyjska Birks, belgijska Hulchi Belluni, włoskie Serafino Consoli czy Damiani. – Rynek nam sprzyja. Zakończenie stanu epidemii oznacza powrót do intensywnego życia społecznego, w tym uroczystości rodzinnych, które tradycyjnie silnie budują naszą sprzedaż odzieży i biżuterii w drugim kwartale – dodaje Paula Miszczuk, która reprezentuje w Polsce m.in. markę Damiani.

Czytaj więcej

Gigantyczny różowy diament znaleziony w Afryce

W innych sektorach rynku sytuacja jest trudniejsza. – Zwiększony popyt na rynkach rozwiniętych nie odzwierciedla tendencji na naszym rynku. Obserwujemy dużo większe zainteresowanie w segmencie Premium, w którym sprzedajemy biżuterię na indywidualne zamówienie z diamentami powyżej jednego karata – mówi Paweł Jaworski, prezes ArtDiamonds. – Jeśli chodzi o tańszą, do 5 tys. zł – zauważamy mniejsze zainteresowanie, a klienci szukają okazji, przecen i promocji – dodaje. Dodatkowo, z uwagi na rosnące koszty wytworzenia oraz zakupu kamieni w dolarach, marża w tym segmencie jest znacząco niższa.