W raporcie firma podaje, że w 2021 r. w Polsce na jeden sklep dyskontowy przypadało 7,9 tys. mieszkańców, podczas gdy w 2011 r. było to 14,8 tys. osób. – Uwzględniając tylko ludność miejską i dyskonty zlokalizowane w miastach, wskaźnik ten na koniec 2021 r. wyniósł 5,3 tys. mieszkańców. Dla porównania, w Niemczech, które są najbardziej dyskontowym rynkiem w Europie, na jeden sklep dyskontowy przypada ok. 5,2 tys. mieszkańców – dodaje Bartmiński. Spodziewa się, iż w ciągu najbliższej dekady liczba dyskontów przekroczy 6 tys., co da im ponad 50-proc. udział w rynku.
Szalejące ceny, rosnące w skali roku nawet o 60 czy 80 proc., napędzają kolejnych klientów do sklepów kojarzących się z promocjami i okazjami. – Rynek i konsumenci często odnoszą poziom cen do dyskontów, które są ważnym graczem. Ich siła w zakresie narzucania niskich cen wynika wprost z bardzo ograniczonej oferty produktów na półkach, jedynie po kilka w kategorii i jeszcze często marka własna – mówi Maciej Ptaszyński, wiceprezes Polskiej Izby Handlu. – W efekcie sprzedają ich bardzo dużo, ale z wąskiego portfolio, co powoduje, że producenci często oferują im właśnie na nie ceny niższe niż innym sprzedawcom – dodaje.
Pomysły na rozwój
A zaciskającym pasa konsumentom ograniczona oferta i wiele marek własnych przeszkadzają coraz mniej, co powoduje, że sieci dyskontowe zyskują zastępy nowych klientów. Tym bardziej że potrafią przekuć na swoją korzyść nawet kryzysy. Widać to m.in. po ich podejściu do obecnego szaleństwa z cenami wielu podstawowych produktów spożywczych.
12 kwietnia lider handlu detalicznego w Polsce ruszył np. z akcją „Tarcza Biedronki Antyinflacyjna”, dając klientom gwarancję, że ceny ponad 150 najczęściej kupowanych produktów są najniższe na rynku. – Dodatkowo, firma złożyła zapewnienie, że do końca czerwca ich ceny nie wzrosną. Co więcej, jeśli klient znajdzie ten sam lub porównywalny produkt w niższej regularnej cenie w 15 konkurencyjnych sieciach, Biedronka zwróci mu różnicę – wyjaśnia Aleksandra Tabaczyńska, specjalistka ds. komunikacji korporacyjnej w sieci Biedronka.
Wystarczy jednak prześledzić listę produktów objętych gwarancją ceny, by zauważyć, że obok bazowych, podstawowych produktów, jak bułki czy mleko dla dzieci, są na niej także np. tofu, czekolady, zupki ekspresowe czy koncentraty do prania. – Tego statystyczny konsument nie zauważy, on będzie widział plakat z informacją o gwarancji ceny. Marketingowo to świetny strzał – przyznaje nawet jeden z rynkowych konkurentów tej sieci.