Wydawać by się mogło, że w realiach wspólnego rynku europejskiego, robienie zakupów w innym kraju nie stanowi problemu, poza ewentualnymi różnicami kursowymi. Nic bardziej mylnego, ponieważ wciąż bardzo łatwo trafić na zagraniczny e-sklep, który odmówi wysyłki towaru, np. do Polski. Powody bywają różne – od obaw o ewentualne problemy z reklamacją czy zwrotem, po znaczące różnice w cenach przesyłek.
Szykują się zmiany
Komisja Europejska podaje w swoim opracowaniu, że w wielu krajach wciąż obowiązują systemy selektywnej dystrybucji – producent zobowiązuje swoich partnerów do sprzedaży wyłącznie na określonym obszarze geograficznym, ustala też z nimi widełki cenowe.
Jak podaje Komisja, ponad dwie piąte sprzedawców detalicznych ma do czynienia z pewną formą zalecenia dotyczącego ceny, a niemal 20 proc. ma zakaz sprzedaży produktów w internecie. – Ponad jedna dziesiąta sprzedawców detalicznych zgłosiła, że ich dostawcy nakładają na nich ograniczenia umowne dotyczące sprzedaży transgranicznej – wyjaśnia Komisja Europejska.
Bruksela już dawno postanowiła się zająć tym problemem, w ramach jednolitego rynku cyfrowego chce usunąć również bariery w sprzedaży towarów ponad granicami państw unijnych.
– Handel elektroniczny stał się ważny dla konsumentów i ma znaczący wpływ na działalność gospodarczą firm i ich strategie biznesowe. Przedsiębiorstwa powinny mieć swobodę decydowania o swoich strategiach sprzedaży online – mówi Margrethe Vestager, komisarz odpowiedzialna za politykę konkurencji.