Tusk i Juncker wypowiadali się przed rozpoczęciem spotkania z szefem japońskiego rządu Shinzo Abe.
Jego wizyta w Brukseli przypada w momencie, gdy unijno-japońskie negocjacje dotyczące umowy o wolnym handlu, choć bliskie sfinalizowania, utknęły w martwym punkcie. "28" chciałby móc pochwalić się sukcesem w rokowaniach z trzecią największą gospodarką na świecie, zwłaszcza gdy zamrożone zostały rozmowy ze Stanami Zjednoczonymi po przejęciu władzy przez prezydenta Donalda Trumpa.
"Nasze negocjacje z Japonią są obecnie w decydującej - i mam nadzieję - końcowej fazie. Wizyta premiera Abe pozwoli nam jeszcze raz wyrazić nasze polityczne zobowiązanie na rzecz wszechstronnej, ambitnej i zrównoważonej umowy, aby nasi negocjatorzy dokonali niezbędnych postępów" - podkreślał na konferencji prasowej Juncker.
W podobnym tonie wypowiadał się szef Rady Europejskiej, który zapowiedział, że podczas wtorkowego unijno-japońskiego szczytu przeanalizowane zostaną dotychczas osiągnięty postępy. "Przedstawimy naszym negocjatorom wyraźny kierunek polityczny w sprawie umowy o wolnym handlu UE-Japonia i umowy o partnerstwie strategicznym. Unia Europejska jest w pełni zobowiązana do szybkiego zakończenia negocjacji obu tych porozumień" - oświadczył Tusk.
Również premier Japonii podkreślał, że zależy mu na zawarciu umowy z UE, ale w swoim przemówieniu dwukrotnie wskazał też na konieczność współpracy ze Stanami Zjednoczonymi. Japonia była częścią wypowiedzianej przez nowego prezydenta USA Transpacyficznej Umowy o Wolnym Handlu (TPP). Tokio nie kryje, że teraz chce wypracować dwustronne porozumienie z Waszyngtonem. Abe był zresztą niedawno w USA na rozmowach z Trumpem. Obserwatorzy spekulują, że opóźnienia w sfinalizowaniu umowy z UE wynikają z tego, że Japonia wolałaby mieć wcześniej przygotowany układ z USA.