Dyskonty narzucają zasady gry na polskim rynku i już wiele razy pokazały, że nikt nie jest w stanie nawiązać z nimi rywalizacji. Wszystko wskazuje na to, że w lutym rozpoczną kolejną ofensywę, a rząd tylko daje im narzędzia do skutecznego podboju rynku.
Szumna zapowiedź obniżenia do zera VAT na żywność konsumentom nie da wiele, zazwyczaj około kilkunastu, może 20 zł oszczędności miesięcznie na osobę. O ile cokolwiek, bo żywność drożeje z dnia na dzień, w przypadku wielu pozycji i tak może być droższa w lutym mimo obniżenia danin. Wielkie sieci poradzą sobie lepiej, z racji ogromnych obrotów mogą wywierać presję na producentów, aby ceny im obniżano. Do tego mają w ofercie głównie marki własne, na których marże są i tak wyższe, a ceny niższe. W efekcie sieć ma teraz możliwość manewru.

Sieci wygrają starcie
– Z tysiącami produktów w ofercie można na jednym mniej zyskać czy stracić, by pochwalić się ceną innego. W efekcie obniżka VAT będzie doskonałym paliwem w ich akcjach reklamowych – mówi Andrzej Faliński, prezes Forum Dialogu Gospodarczego.
Branża widzi to zagrożenie. – Małe sklepy często na wejściu dostają gorsze warunki cenowe w porównaniu z dyskontami w wyniku polityki producentów faworyzujących te ostatnie. Dokładając do tego wpływ wzrostu kosztów działalności oraz możliwości co do dalszej presji na dostawców w zakresie cen mamy złożony i trudny obraz sytuacji rynkowej – mówi Maciej Ptaszyński, wiceprezes Polskiej Izby Handlu. – Ciężko mówić o w pełni zdrowej konkurencji, a dyskonty wykorzystują wszystkie możliwości, aby jeszcze się umocnić. Małe sklepy mogą to odczuć, one cenami nie są w stanie często z nimi rywalizować – dodaje.