Donald Trump znów celowo podsyca niepewność

USA wdrożyły podwyżki ceł na towary z Kanady, Meksyku i Chin. A wkrótce może dojść do kolejnych salw w wojnach handlowych.

Publikacja: 05.03.2025 05:34

Donald Trump znów celowo podsyca niepewność

Foto: Bloomberg

We wtorek weszło w życie 25-proc. amerykańskie cło na towary sprowadzane z Kanady i Meksyku. Wcześniej Donald Trump stwierdził, że nie widzi przestrzeni do zawarcia nowych umów handlowych z tymi krajami. USA podwyższyły też o 10 pkt proc. cła na dobra importowane z Chin. Objęły m.in. smartfony, laptopy i konsole do gier. Miesiąc wcześniej Stany Zjednoczone również dokonały podwyżki ceł o 10 proc. na chińskie produkty. Chiny zareagowały na to wprowadzeniem od 10 marca wynoszących 10–15 proc. ceł odwetowych na amerykańskie produkty (głównie artykuły żywnościowe) oraz ograniczeń inwestycyjnych i eksportowych na 25 amerykańskich firm. Władze Kanady i Meksyku również zapowiedziały cła odwetowe. Kanadyjskie ma wynosić 25 proc. i objąć towary sprowadzane z USA warte rocznie 20,7 mld USD. Jeśli amerykańskie cła nie zostaną cofnięte, podwyżka kanadyjskich ceł ma po 21 dniach objąć dodatkowo import z USA wart 86,7 mld USD. Claudia Sheinbaum, prezydent Meksyku, zapowiedziała natomiast, że w niedzielę ogłosi zestaw ceł odwetowych i działań pozataryfowych wymierzonych w USA.

Strategia chaosu

Choć inwestorzy liczyli na to, że Trump ostatecznie powstrzyma się od wprowadzenia podwyżek ceł, to wygląda na to, że seria wojen handlowych dopiero się rozkręca. 12 marca mają wejść w życie 25-proc. cła na stal i aluminium sprowadzane do USA z całego świata. Administracja Trumpa zapowiadała również, że 2 kwietnia zostanie wdrożona podwyżka ceł na artykuły spożywcze i samochody ze wszystkich krajów. Nie wiadomo jeszcze, jak duża będzie. Na wdrożenie czeka również mechanizm ceł wzajemnych, w ramach którego USA będą wyrównywać cła w relacjach z poszczególnymi państwami do poziomów, według których te kraje clą towary amerykańskie.

– Ze względu na liczne wyjątki, efektywna stawka ceł na import z Chin wynosiła jak dotąd 12 proc. Została ona jednak podniesiona do łącznie 30 proc. Import z Chin odpowiada tylko za 13 proc. całości importu do USA, ale wzrost o 20 pkt proc. efektywnej stawki ceł dla Chin powiększa średnią efektywną stawkę ceł dla wszystkich krajów z 2,4 proc. do 5 proc. Nawet po zastosowaniu niższej stawki na kanadyjskie surowce energetyczne podwyżki ceł na towary z Kanady i Meksyku zwiększają średnią efektywną stawkę ceł dla wszystkich krajów o dodatkowe 6,4 proc. do 11,4 proc. Wreszcie podwyżki ceł na stal i aluminium, obejmujące 3,3 proc. importu, zwiększają tę średnią efektywną stawkę do 12 proc. To najwyższa stawka ceł na import do USA od końcówki lat 40. Mamy więc do czynienia z cofaniem powojennej globalizacji – ocenia Paul Ashworth, ekonomista z firmy badawczej Capital Economics.

– Choć czas i rozmiar nowych restrykcji handlowych były wcześniej wyraźnie zakomunikowane przez prezydenta, to zdarzało się wcześniej wielokrotnie, że Trump bezpodstawnie straszył różnymi rzeczami. Inwestorzy szykowali się więc na możliwość wypracowania w ostatniej chwili porozumień, które opóźniłyby wdrożenie ceł. Kroki odwetowe są jak na razie dosyć ograniczone i skupiają się na określonych sektorach, a nie na całości importu z USA. Władze tych państw sprawiają wrażenie, że chcą uniknąć wymiany ciosów, która prowadziłaby do pełnoskalowej wojny handlowej. Pozostajemy optymistami i spodziewamy się, że zdrowy rozsądek ostatecznie przeważy. O ile nie da się wykluczyć nowych negocjacji, o tyle droga do zawarcia porozumień łagodzących skutki podwyżek ceł będzie w najlepszym razie wyboista – uważa Matthew Ryan, szef działu analiz rynkowych Ebury.

– Wszyscy powinni się przygotować, gdyż prezydent dopiero zaczyna działania dotyczące ceł, a to, co nas czeka, będzie prawdopodobnie jeszcze bardziej nieprzewidywalne niż w pierwszej kadencji – stwierdził w wywiadzie dla biuletynu Goldmana Sachsa „Top of Mind”Jeff Gerisch, były zastępca przedstawiciela handlowego USA na obszar Azji, Europy i Bliskiego Wschodu. Zwraca on uwagę, że wewnątrz administracji Trumpa są ludzie o różnych poglądach na temat handlu międzynarodowego, ale nawet sekretarz skarbu Scott Bessent, uznawany za mniej „jastrzębiego” w tej kwestii, i tak skłania się bardziej ku cłom niż większość poprzednich szefów tego resortu.

– Prezydent i jego administracja doceniają niepewność, gdyż mogą ją wykorzystywać do osiągania swoich celów. W ich mniemaniu taka niepewność pomoże przyciągnąć przemysł i miejsca pracy do USA, gdzie klimat operacyjny będzie bardziej pewny. Nie spodziewałbym się więc rychłego końca niepewności – przekonuje Gerrisch.

Taka strategia budowania niepewności czasem już przynosi efekty. Mogła ona wpłynąć na to, że tajwański koncern TSMC ogłosił zwiększenie inwestycji w produkcję półprzewodników w USA o 100 mld USD, do 165 mld USD. Wcześniej Trump sugerował, że może podnieść cła na chipy z Tajwanu, ale tej groźby nie zrealizował.

Pożądana deprecjacja

– Wojna handlowa to dla amerykańskiej gospodarki niedobra informacja. Jej efektem będzie spowolnienie gospodarcze (biznes już jest mocno poirytowany nieprzewidywalnością działań Białego Domu, podobnie jak konsument, co już widać w ostatnich danych makro), a także wzrost presji inflacji. Opublikowane w poniedziałek dane ISM dla przemysłu wypadły słabo, widać zwłaszcza spadek po stronie subindeksów nowych zamówień i zatrudnienia oraz niepokojący wzrost po stronie subwskaźnika inflacji – twierdzi Marek Rogalski, główny analityk walutowy DM BOŚ.

Dlaczego jednak w reakcji na wdrożenie nowych ceł przez USA dolar słabł we wtorek wobec euro oraz innych światowych walut?

– Warto spojrzeć na oczekiwania rynków wobec Fedu – tu mamy już wycenione w pełni trzy obniżki stóp po 25 punktów bazowych do końca roku, począwszy od czerwca, a rynek jakby miał ochotę wycenić ich więcej. Wygląda na to, że przeważa opinia, że wpływ taryf na inflację będzie mniejszy niż ich negatywne skutki dla gospodarki, w tym dla rynku pracy – dodaje Rogalski.

Barometr CME FedWatch wskazywał we wtorek po południu, że szanse na obniżkę stóp na posiedzeniu Fedu zaplanowanym na 19 marca wynoszą 11 proc. Prawdopodobieństwo tego, że główna stopa procentowa w USA (wynosząca obecnie 4,25–4,5 proc.) będzie niższa po majowym posiedzeniu Fedu, było natomiast oceniane na 48 proc., a że stopy będą niższe w czerwcu – na 86 proc.

Tymczasem wskaźnik GDPNow, liczony przez oddział Rezerwy Federalnej w Atlancie, sugeruje, że amerykański PKB może spaść w I kwartale o 2,8 proc. To spadek annualizowany, czyli liczony kw./kw. w tempie rocznym. Ten wskaźnik nie jest oczywiście nieomylny, ale gdyby jego prognoza się sprawdziła, to doszłoby w USA do pierwszego spadku PKB od trzech lat. Wróciły więc obawy przed recesją, do której miałyby doprowadzić wojny handlowe i cięcia budżetowe Trumpa. Wielu analityków uważa jednak, że ten niepokój jest przesadzony. Co prawda zwiększony import (związany ze sprowadzeniem towarów na zapas, zanim podwyżki ceł wejdą w życie) wpłynie pewnie negatywnie na odczyt PKB za I kwartał, ale ten negatywny efekt powinien szybko zniknąć.

Alec Phillips, ekonomista Goldmana Sachsa, wyliczył wcześniej, że w scenariuszu obejmującym podwyżkę ceł na towary z Chin o 10 pkt proc., nowych ceł sektorowych obejmujących wiele kluczowych dóbr importowych, a także podwyżkę ceł na samochody z UE, wojna handlowa przyczyniłaby się do „ścięcia” jedynie kilku dziesiątych pkt proc. ze wzrostu amerykańskiego PKB. Taki scenariusz powiększyłby inflację PCE (czyli „ulubiony” wskaźnik inflacyjny Fedu) tylko o 0,4 pkt proc. Obniżki stóp procentowych byłyby więc wciąż możliwe.

We wtorek weszło w życie 25-proc. amerykańskie cło na towary sprowadzane z Kanady i Meksyku. Wcześniej Donald Trump stwierdził, że nie widzi przestrzeni do zawarcia nowych umów handlowych z tymi krajami. USA podwyższyły też o 10 pkt proc. cła na dobra importowane z Chin. Objęły m.in. smartfony, laptopy i konsole do gier. Miesiąc wcześniej Stany Zjednoczone również dokonały podwyżki ceł o 10 proc. na chińskie produkty. Chiny zareagowały na to wprowadzeniem od 10 marca wynoszących 10–15 proc. ceł odwetowych na amerykańskie produkty (głównie artykuły żywnościowe) oraz ograniczeń inwestycyjnych i eksportowych na 25 amerykańskich firm. Władze Kanady i Meksyku również zapowiedziały cła odwetowe. Kanadyjskie ma wynosić 25 proc. i objąć towary sprowadzane z USA warte rocznie 20,7 mld USD. Jeśli amerykańskie cła nie zostaną cofnięte, podwyżka kanadyjskich ceł ma po 21 dniach objąć dodatkowo import z USA wart 86,7 mld USD. Claudia Sheinbaum, prezydent Meksyku, zapowiedziała natomiast, że w niedzielę ogłosi zestaw ceł odwetowych i działań pozataryfowych wymierzonych w USA.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gospodarka
Unia będzie wydawać więcej na zbrojenia, ale prawdziwego przełomu brak
Gospodarka
Kanada nakłada na USA cła odwetowe. Donald Trump straszy jeszcze większymi
Gospodarka
Najbogatszy fundusz świata wspomoże Ukrainę. Pomoc może być większa aniżeli z USA
Gospodarka
Jest porozumienie MFW i Ukrainy. Rząd w Kijowie dostanie więcej pieniędzy
Gospodarka
W Katowicach razem dla bezpiecznej przyszłości
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”