We wtorek weszło w życie 25-proc. amerykańskie cło na towary sprowadzane z Kanady i Meksyku. Wcześniej Donald Trump stwierdził, że nie widzi przestrzeni do zawarcia nowych umów handlowych z tymi krajami. USA podwyższyły też o 10 pkt proc. cła na dobra importowane z Chin. Objęły m.in. smartfony, laptopy i konsole do gier. Miesiąc wcześniej Stany Zjednoczone również dokonały podwyżki ceł o 10 proc. na chińskie produkty. Chiny zareagowały na to wprowadzeniem od 10 marca wynoszących 10–15 proc. ceł odwetowych na amerykańskie produkty (głównie artykuły żywnościowe) oraz ograniczeń inwestycyjnych i eksportowych na 25 amerykańskich firm. Władze Kanady i Meksyku również zapowiedziały cła odwetowe. Kanadyjskie ma wynosić 25 proc. i objąć towary sprowadzane z USA warte rocznie 20,7 mld USD. Jeśli amerykańskie cła nie zostaną cofnięte, podwyżka kanadyjskich ceł ma po 21 dniach objąć dodatkowo import z USA wart 86,7 mld USD. Claudia Sheinbaum, prezydent Meksyku, zapowiedziała natomiast, że w niedzielę ogłosi zestaw ceł odwetowych i działań pozataryfowych wymierzonych w USA.
Strategia chaosu
Choć inwestorzy liczyli na to, że Trump ostatecznie powstrzyma się od wprowadzenia podwyżek ceł, to wygląda na to, że seria wojen handlowych dopiero się rozkręca. 12 marca mają wejść w życie 25-proc. cła na stal i aluminium sprowadzane do USA z całego świata. Administracja Trumpa zapowiadała również, że 2 kwietnia zostanie wdrożona podwyżka ceł na artykuły spożywcze i samochody ze wszystkich krajów. Nie wiadomo jeszcze, jak duża będzie. Na wdrożenie czeka również mechanizm ceł wzajemnych, w ramach którego USA będą wyrównywać cła w relacjach z poszczególnymi państwami do poziomów, według których te kraje clą towary amerykańskie.
– Ze względu na liczne wyjątki, efektywna stawka ceł na import z Chin wynosiła jak dotąd 12 proc. Została ona jednak podniesiona do łącznie 30 proc. Import z Chin odpowiada tylko za 13 proc. całości importu do USA, ale wzrost o 20 pkt proc. efektywnej stawki ceł dla Chin powiększa średnią efektywną stawkę ceł dla wszystkich krajów z 2,4 proc. do 5 proc. Nawet po zastosowaniu niższej stawki na kanadyjskie surowce energetyczne podwyżki ceł na towary z Kanady i Meksyku zwiększają średnią efektywną stawkę ceł dla wszystkich krajów o dodatkowe 6,4 proc. do 11,4 proc. Wreszcie podwyżki ceł na stal i aluminium, obejmujące 3,3 proc. importu, zwiększają tę średnią efektywną stawkę do 12 proc. To najwyższa stawka ceł na import do USA od końcówki lat 40. Mamy więc do czynienia z cofaniem powojennej globalizacji – ocenia Paul Ashworth, ekonomista z firmy badawczej Capital Economics.
– Choć czas i rozmiar nowych restrykcji handlowych były wcześniej wyraźnie zakomunikowane przez prezydenta, to zdarzało się wcześniej wielokrotnie, że Trump bezpodstawnie straszył różnymi rzeczami. Inwestorzy szykowali się więc na możliwość wypracowania w ostatniej chwili porozumień, które opóźniłyby wdrożenie ceł. Kroki odwetowe są jak na razie dosyć ograniczone i skupiają się na określonych sektorach, a nie na całości importu z USA. Władze tych państw sprawiają wrażenie, że chcą uniknąć wymiany ciosów, która prowadziłaby do pełnoskalowej wojny handlowej. Pozostajemy optymistami i spodziewamy się, że zdrowy rozsądek ostatecznie przeważy. O ile nie da się wykluczyć nowych negocjacji, o tyle droga do zawarcia porozumień łagodzących skutki podwyżek ceł będzie w najlepszym razie wyboista – uważa Matthew Ryan, szef działu analiz rynkowych Ebury.