Przemysł musi zawalczyć o swoje w Brukseli

Żeby głos firm był usłyszany w Brukseli, ich przedstawiciele powinni być bardziej aktywni. Szczególnie teraz, gdy zbliża się objęcie przez Polskę prezydencji. To szansa na to, by zwrócić uwagę na kondycję europejskiego przemysłu.

Publikacja: 18.10.2024 15:39

Debata „Polska prezydencja w Radzie UE – na co możemy liczyć?”

Debata „Polska prezydencja w Radzie UE – na co możemy liczyć?”

Foto: Rzeczpospolita

- Zdecydowana większość stanowionego na poziomie unijnym prawa dotyczy spraw gospodarczych. Zachęcamy firmy do aktywności w Brukseli. My jesteśmy w dialogu z biznesem, jesteśmy na niego otwarci, także w kontekście prezydencji – mówił podczas debaty „Polska prezydencja w Radzie UE – na co możemy liczyć?”, która odbyła się w ramach Europejskiego Forum Nowych Idei, Ignacy Niemczycki, podsekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju i Technologii. Zaangażowanie praktyków rynkowych jest ważne, bo daje konkretne wskazówki. Ministerstwo chce od nich usłyszeć, jakie przepisy warto zmienić, gdzie potrzebna jest zmiana podejścia.

Niezwykle ważna będzie w tym kontekście dyskusja o stanie europejskiego przemysłu i szerzej – całej gospodarki. Zainicjował ją już raport Mario Draghiego, byłego szefa Europejskiego Banku Centralnego, który odbił się na rynku szerokim echem. Draghi ostrzega przed powolną agonią gospodarki Starego Kontynentu. To odpowiedni czas, by pochylić się nad tym tematem, póki nie jest za późno. - Mamy szansę wpłynąć na całą kadencję Komisji Europejskiej na najbliższe lata - powiedział Niemczycki. Dodał przy tym, że dziś nie wykorzystujemy wszystkich dostępnych narzędzi.

Mieczysław Struk, marszałek województwa pomorskiego, podkreślał, że zadaniem polskiej prezydencji będzie takie zaplanowanie prac, by mogły być one później kontynuowane przez kolejne ekipy sprawujące prezydencję jako projekty realizowane długoterminowo. Politykę unijną obserwują bacznie poszczególne regiony kraju. – Prawie każdy region Polski dysponuje własnym biurem w Brukseli i śledzi co dzieje się na miejscu – mówił. Podkreślał wagę polityki spójności, która zapewnia opiekę i narzędzia inwestycyjne regionom, promując zbilansowany, bardziej zrównoważony rozwój terytorialny.

Zielony kierunek – tak, ale z rozmysłem

Biznes doskonale zdaje sobie sprawę z konieczności dekarbonizacji europejskiej gospodarki, ale zależy mu na tym, by transformacja była przeprowadzona bezpiecznie. Chodzi o to, by nie doprowadzić do drastycznego wzrostu cen energii i nie zabić europejskiego przemysłu. Marcin Laskowski, wiceprezes zarządu ds. regulacji PGE, podkreślał, że działania nie mogą być podejmowane bez uwzględnienia kwestii gospodarczych. - Europa musi się dekarbonizować, musimy odchodzić od produkcji energii elektrycznej w oparciu o źródła emisyjne. Trzeba jednak uwzględnić bezpieczeństwo energetyczne, kwestie cen energii. Bo transformacja nie może powodować utraty konkurencyjności przemysłu. Nam zależy przecież na przyciąganiu przemysłu do Europy, chcemy pozostać konkurencyjni – mówił wiceprezes.

Ważne jest też samo bezpieczeństwo energetyczne. Polska jest w specyficznej sytuacji, energia jest tu wytwarzana w dużej mierze z węgla. Udział węgla w miksie energetycznym stopniowo spada, ale startujemy z bardzo wysokich poziomów. W minionym roku wyniósł on 61 proc. Teraz w kraju powstaje coraz więcej odnawialnych źródeł energii, ale są one zależne od pogody. Wymagają stabilnej podstawy. Docelowo w tej roli dobrze sprawdzi się atom, ale na razie elektrowni jądrowej jeszcze nie ma. W najbliższych latach węgiel może być zastępowany przez gaz, który został uznany za paliwo przejściowe transformacji. Ważnym elementem procesu zazieleniania polskiej energetyki jest budowa wiatraków na Bałtyku, będą one w stanie produkować efektywniej duże ilości energii.

Konieczne wsparcie finansowe

Wyzwań w procesie przemian jest bardzo dużo. - Docelowo, gdy zastąpimy energię emisyjną źródłami nisko- czy zeroemisyjnymi, ceny energii spadną. Jednak w dobie transformacji potrzebujemy dużo środków, by zbudować podstawę stabilnego systemu energetycznego – mówił Laskowski.

Poza stawianiem OZE trzeba inwestować w sieci energetyczne – konieczna jest budowa nowych linii, ale też modernizacja istniejących. Sieć powinna być inteligentna, by była w stanie odpowiedzieć na potrzeby współczesnej energetyki. Kwestie związane z dostępnością funduszy na potrzeby kosztownych projektów transformacyjnych również powinny być przedmiotem rozmów w Brukseli. – Unijne ramy finansowe powinny uwzględniać potrzeby rynku i pobudzać możliwości inwestowania przez sektor prywatny. Do tego dołożyć trzeba pomoc publiczną. Duże inwestycje realizowane choćby przez operatorów sieci są kapitałochłonne. Nie możemy socjalizować w pełni tych kosztów w taryfie, bo to przełożyłoby się na drastyczny wzrost cen energii elektrycznej. Konieczne jest pozyskiwanie środków z UE jeśli chcemy przeprowadzić transformację, nie doprowadzając do nadmiernego wzrostu rachunków konsumentów – zaznaczał Laskowski.

Grupa PGE pozostaje aktywna na polu unijnym. Ma swoje przedstawicielstwo w Brukseli, działa też z ramienia Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej. - Zależy nam na merytorycznym dialogu. Chcemy zaadresować konkretne propozycje legislacyjne, uwzględniając polską specyfikę – informował wiceprezes PGE. Także Orlen udziela się w Brukseli. Witold Literacki, wiceprezes ds. korporacyjnych Orlenu, podkreślał, że grupa chce mieć większy wpływ na tworzenie unijnej legislacji, ale nie po to, by dbać o własne interesy, a po to, by generalnie ułatwić przedsiębiorcom prowadzenie biznesu.

Priorytety na najbliższy czas

PGE sformułowała kilka priorytetów, które będzie chciała eksponować w najbliższym czasie również na forum unijnym. Wskazuje na rozwój sieci dystrybucyjnych, które muszą być w stanie przyłączać dużą liczbę OZE, a także na magazyny energii, które umożliwią kumulowanie energii elektrycznej produkowanej w pikach, by można było ją wykorzystać, gdy pogoda nie sprzyja produkcji. - Na pewno będziemy chcieli rozmawiać o przedłużeniu wykorzystania funduszu modernizacyjnego, ale też poruszyć kwestię dodatkowych darmowych uprawnień dla energochłonnego przemysłu. Musimy mieć też na uwadze potrzeby ciepłownictwa. Polski system ciepłowniczy jest specyficzny, sieć jest bardzo silnie rozwinięta – mówił wiceprezes PGE. Dziś ciepłownictwo jest w dużej mierze uzależnione od węgla.

Zaznaczano też, że konieczna jest zmiana podejścia Komisji Europejskiej do biznesu. Jest bardzo wiele regulacji, które nie ułatwiają firmom pracy i rodzą obciążenia finansowe. Warto je choć częściowo ograniczyć. Problemem jest też skala obciążeń związanych z ETS. Obecna struktura polskiej energetyki generuje duże koszty w tym obszarze.

- Zdecydowana większość stanowionego na poziomie unijnym prawa dotyczy spraw gospodarczych. Zachęcamy firmy do aktywności w Brukseli. My jesteśmy w dialogu z biznesem, jesteśmy na niego otwarci, także w kontekście prezydencji – mówił podczas debaty „Polska prezydencja w Radzie UE – na co możemy liczyć?”, która odbyła się w ramach Europejskiego Forum Nowych Idei, Ignacy Niemczycki, podsekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju i Technologii. Zaangażowanie praktyków rynkowych jest ważne, bo daje konkretne wskazówki. Ministerstwo chce od nich usłyszeć, jakie przepisy warto zmienić, gdzie potrzebna jest zmiana podejścia.

Pozostało 90% artykułu
Gospodarka
Komisarz UE ds. klimatu: Nie możemy sobie pozwolić na pasażerów na gapę
Gospodarka
Rekordowa liczba upadłości firm we Francji
Gospodarka
Drożyzna znów wraca do sklepów. Słabość konsumpcji bije w gospodarkę
Gospodarka
Warszawa nadrabia zaległości w globalnym rankingu miast
Materiał Promocyjny
Europejczycy chcą ochrony klimatu, ale mają obawy o koszty
Gospodarka
Rolnictwo kością niezgody w traktacie z Mercosur. Europa będzie protestować