Kryzys to również okazja i szansa na nowe wzrosty

Po doświadczeniach z ostatnich dwóch lat Polska jest pod wieloma względami mocniejsza – mówi Grzegorz Piechowiak, partner zarządzający w firmie doradczej JP Weber.

Publikacja: 20.05.2022 01:00

Kryzys to również okazja i szansa na nowe wzrosty

Foto: materiały prasowe

W 2021 r. na perspektywy gospodarki patrzono pozytywnie. Biznes dobrze radził sobie z covidowymi zawirowaniami, pandemia zaczęła hamować. Wydawało się, że rok 2022 będzie bardzo dobry. Tymczasem czynników ryzyka przybywa: wojna, wysoka inflacja, zaostrzana polityka monetarna, wzrost kosztów, hamujące PKB. Jaki rok nas czeka?

Powiedziałbym, że kolejny pełen wyzwań, bo tak wolę o tym myśleć. Niestabilność rynkowa i wzrost kosztów powodują u przedsiębiorców, w szczególności tych, którzy planowali transakcje, dużą niepewność w kontekście planowania backlogów. Obecna sytuacja mocno komplikuje modele funkcjonowania firm.

Z naszych obserwacji wynika, że druga połowa roku będzie szczególnie trudna dla firm działających w sektorze spożywczym i produkcyjnym, które najmocniej odczuwają wszelkie wzrosty cen surowców i zawirowania w łańcuchu dostaw. Możemy mieć poczucie, że u nas pandemia dobiega końca, ale w Azji przepisy antykoronawirusowe są poddawane coraz bardziej restrykcyjne. W branży logistycznej pandemia wchodzi w kolejną falę.

Jestem przekonany i opieram to przekonanie na pracy z polskimi właścicielami firm, że po doświadczeniach z ostatnich dwóch lat Polska jest pod wieloma względami mocniejsza niż była wtedy, a tym samym gotowa, aby sprostać wyzwaniom, jakie niesie i może jeszcze przynieść dynamika ostatnich wydarzeń. Obecny czas jest bardzo trudny, ponieważ większość wskaźników utrudnia biznesowe funkcjonowanie czy planowanie przyszłości, ale mimo wszystko należy upatrywać w tym kryzysie szansy dla Polski jako kraju będącego w ramach UE bezpieczną przystanią dla zagranicznych inwestorów, którzy z kolei automatycznie będą napędzać polską gospodarkę.

Jakie są teraz największe wyzwania?

Jednym z najważniejszych jest oczywiście wysoka inflacja spowodowana m.in. gwałtownym wzrostem cen surowców i energii. Ten trend wzrostowy rozpoczął się już w 2021 r., a wojna w Ukrainie przyspieszyła ten proces. To wyzwanie, w którym nie jesteśmy odosobnieni, z podobnym problemem zmaga się dzisiaj przecież cały świat. Banki centralne, w tym także nasz NBP, mocno zaostrzyły politykę monetarną, rozpoczynając cykl podwyżek stóp procentowych, co ma na celu ustabilizowanie wzrostu cen. Nie można jednak zapominać o tym, że zbyt wysokie stopy procentowe mogą być niebezpieczne dla utrzymania wysokiego wzrostu gospodarczego, co rodzi kolejne wyzwania. Wojna spowodowała także ogromny napływ uchodźców do naszego kraju, co stanowi wyzwanie logistyczne, organizacyjne i ekonomiczne. Proces przyjmowania imigrantów do Polski został wdrożony już na początku inwazji Rosji na Ukrainę. Ważne jest jednak, aby długofalowo zintegrować uchodźców z polską gospodarką, zapewniając im niezbędną infrastrukturę, co z kolei będzie miało – niestety – wpływ na wzrost wydatków w sektorze publicznym.

To, że jesteśmy krajem sąsiadującym z państwem, w którym toczy się wojna, wpływa na postrzeganie całego naszego regionu jako bardziej ryzykownego?

Wybuch wojny w Ukrainie i fakt, że Polska jest krajem sąsiadującym, spowodował na pewno duży poziom niepewności inwestorów zagranicznych, szczególnie na początku wojny. W praktyce jednak – po kilku miesiącach trwania wojny, podobnie jak to miało miejsce w przypadku pandemii – widzimy, że inwestorzy nadal postrzegają CEE, czyli nasz region Europy, w tym Polskę, jako bezpieczne i dobre miejsce do inwestowania. Obecna sytuacja jest wręcz szansą dla naszego regionu, ponieważ wiele koncernów, fabryk i mniejszych firm będzie przenosić się właśnie do Polski. W gronie naszych klientów jest wiele firm z branży IT, które właśnie w Polsce właśnie teraz szukają możliwości rozwoju przez przejęcia.

Wasza firma od ponad dwóch dekad wspiera firmy w ich rozwoju. Jakie trendy obserwujecie? Czy polskie firmy coraz częściej wychodzą za granicę? Jak na tle innych krajów wypada Polska?

Od lat Polska pozostaje jednym z bardziej atrakcyjnych kierunków dla inwestorów zagranicznych – wyróżniamy się globalnie, a w regionie jesteśmy liderem. Rok 2021 pomimo kolejnych fal pandemii był rekordowy pod względem napływu takich inwestycji - 27,9 mld euro, czyli przyrost 84 proc. rok do roku. Warto podkreślić także lojalność inwestorów wobec Polski, ponieważ znaczna część tych inwestycji to reinwestowane zyski. Zgodnie z danymi PAIH, Polska była w 2021 r. atrakcyjnym miejscem przede wszystkich dla inwestorów z sektora usług dla biznesu BSS (IT+SSC), badań i rozwoju, elektromobilności, motoryzacyjnego, medycznego i elektronicznego.

Jakie nasz kraj ma atuty, przyciągające do nas inwestorów zagranicznych?

Naszym największym atutem są niezmiennie młodzi, wykwalifikowani ludzie z ambitnym podejściem i etosem pracy na najwyższym poziomie, dobrze dopasowane do rynkowych potrzeb programy pomocy, w tym objęcie całej Polski strefą inwestycji, intensywny rozwój infrastruktury oraz lokalizacja w Europie. Ogromną przewagą jest także wielkość rynku wewnętrznego oraz nadal dobry koszt pracy. Mimo to udział akwizycji polskich firm przez zagranicznych przedsiębiorców nadal jest niski. Może to wynikać z tego, że wbrew temu, co się powszechnie mówi, na tle innych gospodarek Polska jest wciąż rynkiem młodym i rozwijającym się.

Cieszy natomiast fakt, że coraz więcej polskich przedsiębiorstw inwestuje za granicą zarówno poprzez rozwój organiczny, jak i poprzez akwizycje. Pandemia ewidentnie ośmieliła polskie firmy do inwestowania w krajach rozwiniętych. Gdy firma posiada już ugruntowaną pozycję krajową, decyzja o ekspansji zagranicznej staje się niejako naturalną konsekwencją dalszego rozwoju biznesu.

Które sektory są obecnie w dobrej kondycji i mają dobre perspektywy, a dla których nadchodzące kwartały mogą być szczególnie trudne?

W JP Weber działają grupy sektorowe, mamy więc dobry ogląd tego, jak sobie sektory radzą. Notowania rosną – mimo zawirowań na rynkach, w sektorze spożywczym i branży IT, która kontynuuje swój postcovidowy boom. Dużo wyzwań stoi przed sektorami produkcyjnym czy nieruchomości. Firmy z tych branż wstrzymują się z inwestycjami, ponieważ nie chcą niczego kontraktować w warunkach wysokich cen, szczególnie że ich backlogi są jeszcze pełne. Całkowicie rozumiemy, z czego wynika ta wstrzemięźliwość, ale zalecamy naszym klientom, by właśnie teraz zaczęli planować przyszłe inwestycje. Gdy rynek się ustabilizuje, a tak stanie się na pewno, będą gotowi do natychmiastowego działania.

Jak firmy zareagowały na wybuch wojny? Wstrzymały inwestycje?

Pierwsze tygodnie wojny wywołały niepewność i konsternację. Przecież dopiero co polscy przedsiębiorcy uporali się z kryzysem wywołanym przez koronawirusa, a pojawił się kolejny, o zupełnie innym wymiarze. Optymistyczny jest jednak fakt, że wśród naszych klientów zaobserwowaliśmy jedynie kilka przypadków, gdzie inwestor całkowicie wstrzymał decyzję o planowanym projekcie czy inwestycji w Polsce. Dotyczyło to inwestorów z Korei i Niemiec. Pozostała część naszych klientów postanowiła, co prawda z ogromną rozwagą, ale jednak, kontynuować swoje planowane przedsięwzięcia.

Pandemia na kilka miesięcy wstrzymała rynek fuzji i przejęć, potem jednak szybko nadrobił zaległości. Jaki będzie 2022 r.? Wojna wyhamuje transakcje? A może bardziej niż wojna szkodzą czynniki makroekonomiczne?

Tworząc prognozy dotyczące nie tylko rynku M&A, ale całej gospodarki, o których dyskutujemy z naszymi partnerami z globalnej organizacji Eight International, której jesteśmy współtwórcą, wojnę oraz czynniki makroekonomiczne należy traktować łącznie. Czynniki makro to przecież w zasadzie skutek wojny w Ukrainie. Podobnie jak podczas kryzysu wywołanego przez koronawirusa, dzisiaj w Polsce też obserwujemy, że rynek M&A na skutek niepewności zaczyna lekko zwalniać, ale jest to naturalne zjawisko. Odwrotna sytuacja jest za granicą, gdzie inwestorzy wykazują się ogromnym zaangażowaniem, a także i zainteresowaniem polskim rynkiem.

Po covidowym odbiciu wyceny aktywów mocno wzrosły, ale od kilku miesięcy na rynkach kapitałowych obserwujemy mocne spadki. Jak należy oceniać obecny poziom wycen?

Wydarzenia ostatnich lat nauczyły nas, jak funkcjonować w warunkach dużej zmienności. Początek pandemii także był okresem gwałtownych spadków wycen wszystkich klas aktywów. W pierwszych tygodniach mogliśmy obserwować dynamiczny odpływ kapitału w obawie przed konsekwencjami wprowadzanych lockdownów, jednak po kilku tygodniach inwestorzy chętnie wrócili na rynek kapitałowy i w kolejnych miesiącach obserwowaliśmy mocne odbicia. W drugiej połowie 2021 r. wzrastały obawy przed rosnącą inflacją, co w pierwszej kolejności przełożyło się na przeceny na rynku dłużnym, gdyż rynek wycenił już, że banki centralne będę musiały zaostrzyć swoją politykę monetarną. Pierwsze miesiące tego roku to środowisko mocno rosnącej inflacji, coraz bardziej jastrzębia polityka banków centralnych i do tego wszystkiego zmaterializowało się ryzyko wybuchu wojny w Ukrainie. W konsekwencji tego wszystkiego mamy kolejną, gwałtowną przecenę na rynkach.

Oczywiście nie wszystkie branże odczują obecną sytuację w takim samym stopniu. Jako najbardziej narażoną można wskazać budownictwo. Należy mimo wszystko pamiętać, że każdy kolejny kryzys to także okazja i szansa na nowe wzrosty. Jestem przekonany, że inwestorzy również i tym razem wykorzystają zdobyte dotąd doświadczenia i z obecnych zawirowań rynkowych wyjdą jeszcze mocniejsi.

Z naszych obserwacji wynika, że inwestorzy, którzy nie przestali kupować mimo rynkowych kryzysów, chętnie zmieniają teraz model na earn-outowy (klauzula pozwalająca na ustalenie ostatecznej ceny pakietu udziałów/akcji w oparciu o przyszłe wyniki przejmowanego przedsiębiorstwa – przyp. red.). Z uwagi na brak możliwości planowania, budują bezpieczniejsze mechanizmy akwizycyjne, oparte zarówno na wycenie stałej, jak i ruchomej. Mamy duże doświadczenie w budowaniu i wdrażaniu modeli earn-outowych dla firm i z pełnym przekonaniem doradzamy klientom, by właśnie taki model teraz stosowali.

CV

Grzegorz Piechowiak studiował w Wurzburgu oraz Jenie. Współzałożyciel i partner zarządzający JP Weber. Ekspert ds. fuzji i przejęć oraz inwestycji z  ponad 20-letnim doświadczeniem w prowadzeniu transgranicznych transakcji. Członek zarządu organizacji doradczej Eight International, której współzałożycielem jest JP Weber, dostarczającej rozwiązania dla przedsiębiorstw, funduszy i banków inwestycyjnych w obszarze doradztwa transakcyjnego, restrukturyzacji i transformacji. Przez kilka lat zarządzał w Polsce europejską firmą BrainNet Management Consultants, która w 2012 r. została przejęta przez KPMG.

W 2021 r. na perspektywy gospodarki patrzono pozytywnie. Biznes dobrze radził sobie z covidowymi zawirowaniami, pandemia zaczęła hamować. Wydawało się, że rok 2022 będzie bardzo dobry. Tymczasem czynników ryzyka przybywa: wojna, wysoka inflacja, zaostrzana polityka monetarna, wzrost kosztów, hamujące PKB. Jaki rok nas czeka?

Powiedziałbym, że kolejny pełen wyzwań, bo tak wolę o tym myśleć. Niestabilność rynkowa i wzrost kosztów powodują u przedsiębiorców, w szczególności tych, którzy planowali transakcje, dużą niepewność w kontekście planowania backlogów. Obecna sytuacja mocno komplikuje modele funkcjonowania firm.

Pozostało 94% artykułu
Gospodarka
Rosjanie rezygnują z obchodów Nowego Roku. Pieniądze pójdą na front
Gospodarka
Indeks wiarygodności ekonomicznej Polski. Jest źle, ale inni mają gorzej
Gospodarka
Margrethe Vestager, wiceprzewodnicząca KE: UE nie potrzebuje nowej polityki konkurencji
Gospodarka
Gospodarka Rosji jedzie na oparach. To oficjalne stanowisko Banku Rosji
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Gospodarka
Tusk podjął decyzję. Prezes GUS odwołany ze stanowiska