Sesyjne maksimum na indeksie WIG20 wyniosło we wtorek 2319 pkt. Zostało ustanowione w pierwszych minutach handlu i niestety to tyle, jeśli chodzi o potencjał popytu w segmencie blue chips. W kolejnych godzinach indeks żółwim tempem osuwał się pod własnym ciężarem, w ślad za zagranicznymi indeksami. O ile bowiem DAX, CAC40, BUX zaczęły dzień na plusie, to około godziny 13.00 były już pod kreską. WIG20 też znalazł się po czerwonej stronie, ale tylko na chwilę. Zrobił to tuż przed 16-stą osiągając sesyjne minimum 2298 pkt. I w tym momencie zadziałały dwa czynniki, które pomogły zakończyć mu ostatnią sesję pozytywnym akcentem. Pierwszy to wzrostowe otwarcie handlu na Wall Street. Kiedy my zaczynaliśmy fixing na zamknięcie S&P500 rósł o 0,5 proc. do 2795 pkt. Na horyzoncie znów pojawił się opór 2800 pkt, którego pokonanie powinno otworzyć amerykańskiemu rynkowi powrót na szczyt wszech czasów. Drugi czynnik, bardziej techniczny, to bliskość okrągłego wsparcia 2300 pkt, które mogło zainicjować spekulacyjne odbicie. Efekt końcowy dla segmentu dużych spółek był taki, że WIG20 wzrósł ostatecznie o 0,4 proc. do 2310 pkt. Trzeci dzień z rzędu udało się obronić wspomniane wsparcie, ale skala odbicia wciąż jest niewielka.