– Moim zdaniem przed nami druga faza spadków, gdy przyjdą realne dane i zobaczymy, jaki wpływ miała pandemia na spółki – mówi Marcin Materna, szef działu analiz Millennium DM.
Nadzieję na hossę rozwiewa też analiza rekomendacji, które trafiły na rynek już po wybuchu pandemii i uwzględniają jej negatywny wpływ na przyszłe wyniki spółek. Bazując na cenach docelowych z raportów, policzyliśmy wartość WIG20, co można traktować jako swego rodzaju dwunastomiesięczną prognozę, bo właśnie taki horyzont inwestycyjny mają zazwyczaj rekomendacje. Otrzymaliśmy WIG20 wynoszący 1680 pkt, co implikuje zaledwie 4-proc. przestrzeń do zwyżki w stosunku do obecnej wartości indeksu.
Mimo marcowej drastycznej przeceny wiele firm wycenianych jest teraz na giełdzie znacząco wyżej niż w raportach brokerów. Może to świadczyć o tym, że rynek nie zdyskontował jeszcze w pełni skali zbliżającej się recesji. Dotyczy to nie tylko rodzimego rynku kapitałowego. Napływające dane makroekonomiczne dla poszczególnych krajów są fatalne, a nastroje gospodarcze bliskie najniższym wartościom odnotowanym podczas kryzysu finansowego z 2008 r., mimo to indeksy na europejskich giełdach są najwyżej od połowy marca. I rosną.
– Nie sądzę, aby nasza giełda zachowywała się lepiej niż inne parkiety podczas ewentualnego odbicia. Pewnie będzie jak zwykle: spadamy tyle co inni, rośniemy już jednak mniej. Patrząc na największe spółki w Warszawie, trudno o optymizm – podsumowuje Materna. Wtóruje mu Krystian Brymora, szef działu analiz DM BDM.
– Po napływających danych i wynikach spółek widzimy, że pierwsze prognozy nie w pełni odzwierciedlały skalę pandemii. Wydaje się, że kraje zachodnie mają jej szczyt za sobą. Teraz czeka nas czas powrotu do normalności, który prawdopodobnie będzie długi i rynek może tego jeszcze nie uwzględniać – uważa Brymora. Wskazuje na Chiny: tamtejsze fabryki wróciły w pełni do pracy w marcu, ale konsumenci już nie. Pojawiło się bezrobocie, spadła siła nabywcza, a dalej obecny jest strach. – Z tym samym zmierzy się teraz Zachód. W konsekwencji liczymy się z dalszym obniżaniem prognoz – podsumowuje przedstawiciel DM BDM.