Będziemy walczyć o rynek kapitałowy aż do skutku

Wielki projekt „Rynek kapitałowy first” powinien być filarem wzrostu gospodarczego. Dobro rynku jest więc naszą wspólną sprawą i wszyscy na nią musimy pracować – mówi Waldemar Markiewicz, prezes Izby Domów Maklerskich.

Publikacja: 07.03.2025 05:50

Będziemy walczyć o rynek kapitałowy aż do skutku

Foto: robert gardziński

Panie prezesie, odwieczne pytanie: co z tym rynkiem kapitałowym?

Unia rynków kapitałowych, deregulacja, wsparcie krajowych inwestycji strategicznych to priorytetowe tematy dla rynku na ten i kolejny rok. Od lat powtarzam, że luka produktywności i innowacyjności, jaką Europa wykazuje względem USA to „zasługa” oparcia finansowania na bankach. To rynki kapitałowe finansują innowacyjne projekty, które napędzają rozwój gospodarczy i budują konkurencyjność. Nie tylko Polska, ale i cała Europa musi więc w końcu postawić na rozwój rynków kapitałowych. I wreszcie widać po inicjatywach unijnych, że jest tego świadomość. To, czego teraz potrzebujemy, to woli politycznej i wsparcia na poziomie rządu. Trzeba pamiętać, że rynki finansowe nie przyjmują samoistnie swojego kształtu, ale podlegają regulacjom prawnym, które formułują zasady działania. Dlatego wielki projekt „Rynek kapitałowy first” powinien być filarem wzrostu gospodarczego. Nie ma co już szukać dowodów, że trzeba albo powodów, dlaczego nie.

Co więc należy zrobić?

Jednym z elementów działania powinna być przemyślana deregulacja. Dzisiaj nie potrzebujemy kolejnych regulacji, które są przede wszystkim ciężarem. Nadpisywanie regulacji nad regulacjami doprowadziło nas tu, gdzie jesteśmy. Widać, że to droga donikąd. Regulacje krępują bowiem działalność i pochłaniają ogromne zasoby kapitałowe, jak i ludzkie chociażby w firmach inwestycyjnych. Dzisiaj maklerzy i analitycy stanowią już mniejszość zatrudnionych w domach maklerskich, a to właśnie oni powinni być ich fundamentem. Deregulacja nie oznacza jednak braku zasad. Pewne fundamenty pozostają, takie jak np. ochrona inwestora. Jednak i tu nie należy doprowadzać sytuacji ad absurdum. W tym kontekście bardzo ważna kwestia: inwestor na rynku kapitałowym nie może być traktowany jak konsument, a do tego obecnie zmierzają regulacje. To nie sprzyja budowaniu kultury inwestycyjnej. Powoduje to bowiem, że pracownicy firm inwestycyjnych czy też banków ograniczają się do sprzedaży najprostszych produktów, bo boją się odpowiedzialności. Prawo dotyczące ochrony konsumenta absolutnie nie może być stosowane w odniesieniu do inwestorów, bo ci są chronieni w inny sposób. Inwestorów nie można przecież chronić przed tym, czy zyskają, czy stracą. Produkty inwestycyjne charakteryzują się przecież oczekiwaną wyższą stopą zwrotu, a to też oznacza większe ryzyko. Niby jest to banał, ale dzisiaj trzeba znów jasno mówić czym różni się inwestowanie od oszczędzania. W Europie niestety te dwa pojęcia się mieszają, a to siłą rzeczy prowadzi do ograniczania ryzyka. Kolejna kwestia to oczywiście podejście do spółek, czyli emitentów. Trzeba się dzisiaj zastanowić, czy mamy elementy i zachęty, które w jakimś stopniu rekompensują im koszty bycia spółką publiczną.

Czytaj więcej

WIG20 w kierunku szczytu

To w sumie dobrze trafiliście, bo przecież deregulacja to teraz modny temat.

O potrzebie deregulacji mówimy już od dawna, ale faktycznie teraz jest dobry moment, żeby znów nasze postulaty wybrzmiały mocniej. W pierwszej kolejności przygotowaliśmy 13 postulatów i pomysłów, które pozwoliłby rozluźnić gorset regulacyjny dla firm inwestycyjnych i całego rynku kapitałowego. Regulacje są bowiem dla rynku kosztem, a te im są większe tym bardziej wpływają oczywiście na biznes. Na koniec tracimy sens działania na rynku na rzecz compliance. Chcę też podkreślić, że te 13 pomysłów, o których wspomniałem, to tak naprawdę dopiero początek.

Przed nami XXV konferencja Izby Domów Maklerskich w Bukowinie. Czy te wasze postulaty to nie jest trochę takie wołanie na pustkowiu? Wiele tez, które lansujecie się powtarza od lat, tylko, że niewiele z tego wychodzi.

Będziemy walczyć aż do skutku. Rynek kapitałowy nie jest przecież sam dla siebie, tylko dla całej gospodarki, a co ważniejsze dla obywateli, aby mogli korzystać z owoców wzrostu polskich przedsiębiorstw. Musi być tego świadomość na poziomie politycznym. My swoje postulaty i pomysły dotyczące nowych impulsów dla rynku kapitałowego przedstawiliśmy już w kwietniu ubiegłego roku. Zdajemy sobie oczywiście sprawę, że minister finansów miał też wiele innych spraw po drodze na głowie, niemniej jednak cieszy nas, że ostatnio pojawiły się zapowiedzi i pomysły, które mogłyby faktycznie przysłużyć się rynkowi kapitałowemu. Trzeba oczywiście pamiętać, że nawet jeśli te pomysły będą wprowadzane w życie, to nie sprawią nagle, że rynek zacznie się rozwijać. To jest proces, który wymaga czasu. To, że wprowadzanie zmian na rynku kapitałowym zajmuje tyle czasu, jest też pochodną tego, że rynek jest słaby i nie ma siły przebicia. Wystarczy przypomnieć chociażby to, co stało się z OFE. Mimo wielu protestów, zmian w OFE nie udało się zatrzymać i cierpieliśmy przez to bardzo długie lata. Dopiero teraz, dzięki PPK, udaje się krok po kroku zasypywać mechanizm suwaka. Powoli, ale jednak odbudowujemy siłę rynku kapitałowego, ale droga wciąż jest długa.

Z perspektywy historii zawsze jest „coś”. Uczestnicy rynku kapitałowego mogliby w zasadzie mówić, że „biednemu zawsze wiatr w oczy”.

Trzeba się skupić na fundamentach. To bardzo łatwa ocena sytuacji, panie redaktorze. Wróćmy więc do faktów. Od wielu lat postulujemy o powołanie ministerstwa ds. rynku kapitałowego, po to, aby ten projekt zyskał rangę i świadomość wśród polityków. Od lat mówimy o zniesieniu podatku Belki – dla zachęcania do inwestycji, do transferu części gospodarstw domowych w kapitał dostępny dla polskich firm na giełdzie. Od początku mówiliśmy, że giełda powinna się skupić na swojej podstawowej działalności, do której została powołana. Od lat mówimy także, jaki błędem były zachęty dla zdalnych członków, ponieważ to osłabi siłę krajowej branży biur i domów maklerskich, która jest fundamentalna dla obsługi polskich inwestorów i polskich firn pozyskujących kapitał na giełdzie.

I tak mówicie to od wielu lat…

Nie zgadzam się. Patrząc na to, gdzie był punkt startowy, to jednak rynek kapitałowy bardzo mocno się rozwinął. Rynek kapitałowy jest tam, gdzie jest kapitał, w szczególności ten instytucjonalny. Dlatego tak ważną rolę na naszym rynku odgrywały OFE, bo ten kapitał przyciągał spółki. Zmiany w OFE miały więc wiele negatywnych skutków, w tym podważenie zaufania, nadpodaż papierów i ograniczenia bazy inwestorów. Ale duże nadzieje wiążemy z PPK.

Tylko temat OFE to już dawno zamknęliśmy. Pytam o to, co jest tu i teraz. Widzi pan jakieś pozytywy?

Są zapowiedzi zmian, które mają objąć rynek kapitałowy.

Ale to wciąż tylko zapowiedzi.

Mam nadzieję, że na zapowiedziach się nie skończy. Jesteśmy odpowiedzialną organizacją i też zdajemy sobie sprawę z tego, jakie są uwarunkowania polityczne. Cieszy nas zaś to, że właściwi ludzie są na właściwym miejsce. Mam tutaj na myśli zarówno Ministerstwo Finansów, ale też i Giełdę Papierów Wartościowych. To pozwala nam wierzyć w to, że jednak na zapowiedziach teraz się nie skończy.

Rok temu też tak mówiliście.

Z tym, że teraz pojawiły się już propozycje kierunkowych zmian w tym chociażby zwiększenie limitu wpłat na konta IKZE. Jest to o tyle istotne, gdyż już teraz widać rosnącą świadomość emerytalną Polaków, co przekłada się na większą popularność kont emerytalnych w branży maklerskiej, dla której jest to przecież też dodatkowy biznes. Cały czas także postulujemy o zachęty podatkowe dla inwestorów i emitentów, a ze strony ministra finansów też była deklaracja, że MF również pracuje obecnie nad tym tematem.

Mówi pan o limitach na IKZE… sam pomysł wydaje się słuszny, tylko problem w tym, że już teraz te limity nie są w pełni wykorzystywane.

Zdajemy sobie z tego sprawę, dlatego uważamy, że państwo powinno też zaangażować się w promocję tego typu produktów. Dzisiaj tak naprawdę robią to pojedyncze firmy, a brakuje jasnego, odgórnego przekazu. Oczywiście to też nie oznacza, że firmy inwestycyjne siedzą z założonymi rękami. To, że na giełdzie pojawiają się takie firmy, jak ostatnio Diagnostyka, jest tego najlepszym przykładem.

Wspomniał pan o debiucie Diagnostyki. Tylko jej debiut nie jest zasługą żadnego z polityków. Może więc nie ma co na nich liczyć i robić swoje?

System finansowy nie przybiera automatycznie kształtu optymalnego dla danej struktury gospodarki. Znaczenie mają czynniki natury politycznej, które kształtują zasady funkcjonowania całego systemu finansowego. Krytyczne znaczenie dla rozwoju rynku kapitałowego w Polsce ma więc wsparcie polityczne i przywództwo na szczeblu rządu. To właśnie decyzje polityczne determinują to, czy gospodarka rozwija się głównie w oparciu o kredyt bankowy czy też ma mocny komponent w postaci finansowania poprzez rynek kapitałowy. Empiryczne dane nie pozostawiają tutaj złudzeń. Większy udział rynku kapitałowego, to większa produktywność gospodarki i to między innymi dlatego między Stanami Zjednoczonymi, a Europą powiększa się luka produkcyjności i poziom konkurencyjności. Na konferencji w Bukowinie też będziemy się więc zastanawiać nad rolą lokalnych rynków kapitałowych. Uważam, że Europa będzie silna ekonomicznie, zdolna do większego bezpieczeństwa, jeśli będą silne gospodarki narodowe. Struktura tych gospodarek jest jednak taka, że średnie i małe przedsiębiorstwa dominują w strukturze zatrudnienia i generują największy przyrost miejsc pracy. Te, które są najbardziej dynamiczne, zgłaszają zapotrzebowanie na kapitał, często mają ograniczone możliwości finansowania poprzez banki. Dlatego też wychodzą na rynek kapitałowy, który ten kapitał jest w stanie im dostarczyć. Logika rynków jest też jednak taka, że w lokalne przedsiębiorstwa inwestuje lokalny kapitał. Muszą być więc lokalne fundusze, inwestorzy oraz domy maklerskie. Można więc harmonizować rynki, ale nie centralizować. Wspomniana centralizacja odbywa się kosztem lokalnych rynków i jest kontrproduktywna do celu głównego, jakim jest zwiększenie finansowania kapitałem wyższego rzędu najbardziej dynamicznych przedsiębiorstw, które stanowią przyszłość gospodarki.

Mówi pan o czynnikach, które powinien posiadać silny, lokalny rynek kapitałowy. Jak daleko my dzisiaj jesteśmy od takiego obrazu?

Bazę mamy zbudowaną i dlatego, tak jak wspomniałem, z perspektywy lat można mówić o sukcesie. Ale rozwój rynku kapitałowego w Polsce jest daleki od potrzeb gospodarki i podstawowe wskaźniki są poniżej unijnych. Na przykład wielkość aktywów funduszy wspólnego inwestowania do PKB w Polsce wynosi około 10–12 proc. Podczas gdy średnia europejska przekracza 50 proc. To pokazuje jak duży dystans wciąż jednak mamy do pokonania. Źródłem zwiększenia tych aktywów są oczywiście oszczędności gospodarstw domowych. Dlatego powtórzę, że tak ważne jest tworzenie zachęt do tego, aby większa część oszczędności gospodarstw domowych, trafiła na rynek kapitałowy. Drugi ważny element to zniesienie dyskryminacji rynku kapitałowego w stosunku do tego, z czym mamy do czynienia na rynku nieruchomości. Trzeba się poważnie zastanowić, co tak naprawdę chcemy promować. Do tego, aby gospodarka mogła się rozwijać, potrzebna jest polityka zachęcająca do inwestycji i innowacji. Jednym z elementów, niewystarczającym, ale koniecznym, jest dostarczenie kapitału wyższego ryzyka. Biorąc pod uwagę poziom rozwoju rynku kapitałowego w Polsce w stosunku do tego, co widzimy na największych rynkach, również w Europie, tym bardziej powinniśmy promować rynek kapitałowych. To my dzisiaj musimy nadrabiać zaległości w stosunku do innych rynków, a nie odwrotnie. Trzeba przy tym pamiętać, że o konkurencyjności rynku świadczą też procedury administracyjne. One nie mogą być bardziej uciążliwe w stosunku do tego, z czym mają do czynienia nasi konkurenci. Prawda jest jednak też taka, że te wszystkie postulaty i pomysły muszą też trafić na podatny grunt.

CV

Waldemar Markiewicz

Od ponad 20 lat aktywnie działa na rzecz rozwoju polskiego rynku kapitałowego. Posiada bogate doświadczenie zawodowe: w latach 1999–2018 pełnił funkcję prezesa domu maklerskiego DB Securities, będąc odpowiedzialnym za działalność firmy na rynkach Europy Środkowej (Warszawa, Budapeszt, Praga). Od 2012 roku nieprzerwanie pełni funkcję prezesa Izby Domów Maklerskich, a od 2024 r. ponownie zasiada w Radzie Giełdzie, w której jest przedstawicielem branży maklerskiej. Izba Domów Maklerskich 9–12 marca będzie gospodarzem jubileuszowej, 25. konferencji rynku kapitałowego, która odbędzie się w Bukowinie Tatrzańskiej. Strategicznym partnerem medialnym konferencji jest Gazeta Giełdy i Inwestorów „Parkiet” oraz „Rzeczpospolita”.

Panie prezesie, odwieczne pytanie: co z tym rynkiem kapitałowym?

Unia rynków kapitałowych, deregulacja, wsparcie krajowych inwestycji strategicznych to priorytetowe tematy dla rynku na ten i kolejny rok. Od lat powtarzam, że luka produktywności i innowacyjności, jaką Europa wykazuje względem USA to „zasługa” oparcia finansowania na bankach. To rynki kapitałowe finansują innowacyjne projekty, które napędzają rozwój gospodarczy i budują konkurencyjność. Nie tylko Polska, ale i cała Europa musi więc w końcu postawić na rozwój rynków kapitałowych. I wreszcie widać po inicjatywach unijnych, że jest tego świadomość. To, czego teraz potrzebujemy, to woli politycznej i wsparcia na poziomie rządu. Trzeba pamiętać, że rynki finansowe nie przyjmują samoistnie swojego kształtu, ale podlegają regulacjom prawnym, które formułują zasady działania. Dlatego wielki projekt „Rynek kapitałowy first” powinien być filarem wzrostu gospodarczego. Nie ma co już szukać dowodów, że trzeba albo powodów, dlaczego nie.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Giełda
Warszawa obroniła się przed atakiem niedźwiedzi
Giełda
Za nami XVI edycja Kongresu Prawników Spółek Giełdowych SEG
Giełda
WIG20 w kierunku szczytu
Giełda
Europejscy debiutanci uciekają na inne giełdy
Materiał Promocyjny
Sześćdziesiąt lat silników zaburtowych Suzuki
Giełda
Banki jednym z najsłabszych sektorów. Z czego wynika tak duży spadek notowań?