Czwartkowa sesja w Europie rozpoczęła się oczywiście na czerwono po tym, jak w środę tąpnęły amerykańskie indeksy akcji w reakcji na wystąpienie Jerome'a Powella. Po słabym poranku kolejne godziny upływały pod znakiem równowagi (francuski CAC40) albo kontynuacji zniżek (niemiecki DAX). Krajowy rynek był wyjątkiem, bo krok po kroku odrabiał straty. Coraz lepsze notowania głównych benczmarków wynikały m.in. z dostrzeżenia banków jak grupy spółek, która na utrzymywaniu stóp procentowych może zyskiwać najmocniej. Z drugiej strony indeks dużych firmy dołowały firmy przemysłowe, jak JSW, KGHM czy Grupa Kęty. Słabo prezentowały się też firmy handlowe.

WIG20 dość szybko uporał się jednak z poranną luką spadkową i wykorzystał sprzyjające wiatry, by niemal wyjść "na zero" na koniec dnia. DAX finiszował jednak z 1,3-proc. zniżką, podobnie jak CAC40. Również eurodolar, który z rana wracał powyżej 1,04, po południu wracał poniżej okrągłego poziomu.

Amerykańskie indeksy rozpoczęły czwartkową sesję od wzrostów rzędu 0,8 proc., odrabiając część strat z poprzedniego dnia. Obecnie to Wall Street dyktuje rynkowe nastroje. Środowa korekta w USA, choć na pierwszy rzut oka spora, tylko lekko nadszarpnęła tegoroczne stopy zwrotu z amerykańskiego rynku akcji. Tymczasem krajowy WIG na kilka dni przed końcem grudnia jest ledwie 2 proc. nad kreską, a WIG20 5 proc. poniżej.