W piątek giełdy azjatyckie poszły śladem indeksów amerykańskich, które kończyły sesję czwartkową z wyraźną przewagą popytu. Nic dziwnego, że dobra atmosfera udzieliła się inwestorom w Europie. Od rana większość indeksów akcji na Starym Kontynencie świeciła na zielono, w tym WIG20. Otwarcie indeksu dużych spółek nie wypadło znacząco powyżej poziomu odniesienia i jak się później okazało, nie było też zbyt trwałe. Jeszcze w pierwszej godzinie sesji popyt napotkał problemy z utrzymaniem kierunku. Przed południem zdołał jeszcze wskrzesić siły i w kolejnych godzinach handel toczył się tuż powyżej poziomu zamknięcia z czwartku. Po dołączeniu Wall Street do handlu kupujący opadli z sił. Na około dwie godziny przed końcem sesji WIG20 pogłębił dzienne minima. Mimo wszystko na koniec dnia kupujący zdołali jednak wyciągnąć indeks dużych spółek do poziomu 1730 pkt, co oznaczało zwyżkę o ledwie 0,26 proc. Niestety znów obroty były dość wątłe.
W nieco szerszym horyzoncie nadal mamy do czynienia z przedłużającą się konsolidacją WIG20. Ostatnie trzy sesje przebiegały w bardzo podobnych ramach punktowych. Z jednej strony popyt nie ma sił do powrotu powyżej 1750 pkt, a z drugiej kupujący bronią się przed zniżkami w stronę 1700 pkt. Piątkowa sesja nie zmieniła więc wiele w obrazie WIG20 – indeks kilkukrotnie testował te same minima, które które podaż badała w poprzednim tygodniu. W gronie dużych spółek najlepiej zachowały się CD Projekt oraz Dino Polska. Z kolei na dole tabeli znalazły się Orange i PGE. Podobnie jak WIG20, tak i mWIG40 oraz sWIG80 finiszowały blisko punktów odniesienia.