Wiele więc wskazuje na to, że inwestorzy na dobre odwrócili się od polskich akcji. Eksperci wskazują jednak, że ryzyk towarzyszących naszemu rynkowi jest tak dużo, że ostatnia przecena jest jak najbardziej usprawiedliwiona.
– Myślę, że są dwa główne powody wzrostu niepewności na GPW oraz wyraźnej przeceny – mówi Konrad Księżopolski, szef działu analiz w Haitong Bank. – Pierwszy wiążę się z niedawnymi plotkami, jakoby rząd rozważał kolejny etap reformy OFE polegający na skonsolidowaniu zarządzania aktywami przez jeden podmiot. Plotka ta pojawiła się w piątek i została kompletnie zignorowana przez rynek, wydaję się, że zaczyna być dyskontowana od wtorku. Jeśli takie rozwiązanie jest faktycznie rozważane, to jego skutki są niekorzystne dla polskiej giełdy, gdyż doprowadzi do spadku płynności na giełdzie oraz znacząco zwiększy udział tego „państwowego OFE" w akcjonariacie spółek, co jest szczególnie negatywnie odbierane przez inwestorów zagranicznych – tłumaczy. Drugi czynniki zwiększający nerwowość na rynku pochodzi z Wielkiej Brytanii i wiąże się z nadchodzącym referendum w sprawie jej pozostania w UE.
– We wtorek pojawił się sondaż, w którym niewielką przewagę zaczęli zyskiwać zwolennicy wyjścia tego kraju z UE. Te czynniki powinny ciążyć giełdzie w najbliższych tygodniach, dlatego być może podobnie jak w zeszłym roku – mówi Księżopolski.
Część ekspertów listę zagrożeń dla naszego rynku rozszerza dodatkowo o potencjalny efekt przewalutowania kredytów frankowych.
– Piątkowe wznowienie dyskusji o przyszłości krajowego systemu emerytalnego na nowo rozpaliło wyobraźnię inwestorów. Dodatkowo, w najbliższej przyszłości mamy prezentację kolejnej odsłony „ustawy frankowej", co negatywnie odzwierciedla się w wycenach banków w ostatnich dniach. W mojej ocenie czynniki te mogą nie pozwalać w najbliższym czasie na trwałą korektę trendu spadkowego, gdyż sentyment do polskiego rynku nadal utrzymuje się na niskim poziomie – mówi Sebastian Trojanowski, zarządzający portfelami w TMS Brokers.