Po wtorkowej decyzji rządu o wykorzystaniu energetyki jądrowej w kraju wczoraj prezes Polskiej Grupy Energetycznej zapowiedział, że jego firma może zrealizować dwie potężne inwestycje. – Termin 2020 r. na uruchomienie pierwszej elektrowni jądrowej jest realny, zakładając pełne poparcie rządu – przekonywał wczoraj dziennikarzy prezes PGE Tomasz Zadroga. Jego zdaniem, w ciągu dwóch lat okaże się, jakich partnerów będzie mieć grupa, a raporty środowiskowe mogą powstać w ciągu 18 miesięcy.
Władze firmy chcą utworzyć spółki, które będą realizować projekty. PGE chce pozyskać dla nich partnerów. W każdej jednak PGE będzie chciała zachować minimum 51 proc. udziałów.
Formalnie utworzenie spółek zależnych ma służyć temu, aby to one ponosiły obciążenia związane z budową. Ale bez względu na to PGE jako udziałowiec i tak będzie musiała pokryć część kosztów. W przypadku takich inwestycji z kredytów można pozyskać maksymalnie 70 – 80 proc. potrzebnych na budowę funduszy. A chodzi w sumie o ogromne kwoty. Obecnie – jak przyznał prezes Zadroga – koszt jednego megawata mocy w elektrowni atomowej to 2,5 – 3 mln euro. Zatem na każdy z projektów potrzeba od 7,5 do 9 mld euro, czyli w sumie od ok. 31 do 37 mld zł.
Zanim jednak PGE zakończy przygotowania do budowy elektrowni w Polsce, będzie zdobywać doświadczenie na Litwie. Wczoraj premierzy obu krajów potwierdzili w Warszawie, że zależy im na współpracy przy budowie nowej elektrowni jądrowej w Ignalinie, która zastąpi zamykane bloki. Donald Tusk na konferencji prasowej podtrzymał stanowisko swoich poprzedników, że stronie polskiej zależy na dostępie do minimum 1000 megawatów mocy w planowanej elektrowni na Litwie. Inwestycję tę ma zrealizować spółka, w której udziałowcami oprócz firm z Polski i Litwy będą również spółki z Łotwy i Estonii, czyli krajów importujących energię ze starego zakładu w Ignalinie.
Choć negocjacje w sprawie powołania wspólnej spółki trwają od kilku miesięcy, to jednak udziałowcy nie uzgodnili jeszcze ani struktury akcjonariatu, ani wartości udziałów. Sprawa jest o tyle istotna, że projekt w Ignalinie jest powiązany z planem budowy mostu energetycznego z Litwy do Polski, czyli linii (Ełk – Alytus) umożliwiającej przesył energii między obydwoma krajami.