Siedem ogólnopolskich firm windykacyjnych przez trzy kwartały tego roku dostało bądź kupiło do odzyskania długi warte 7,262 mld zł – 40 proc. więcej niż w tym samym okresie zeszłego roku. Dla porównania: 7,3 mld zł są warte kredyty w banku, który zajmuje na rynku 20. pozycję.
Do windykatorów trafiło od początku roku cztery razy więcej wierzytelności klientów indywidualnych niż długów przedsiębiorstw. W sumie specjaliści zajęli się odzyskaniem 2,6 mld zł nowych należności – 53 proc. więcej niż w tym samym czasie ubiegłego roku. – Uwagę zwraca to, że przybywa długów osób, z którymi trudno się jest nam skontaktować, co pokazuje, że weryfikacja klientów przez banki – od nich mamy najwięcej zleceń – opierała się niejednokrotnie bardziej na statystycznych niż na rzeczywistych danych – mówi Piotr Rabiega, wspólnik kancelarii prawnej Lexus i prezes EGF.
Zdecydowana większość wierzytelności, która trafia do windykatorów, to zlecenia od firm – głównie banków. Trzy z prezentowanych firm – Kruk, EGB Investments i GPM Vindexus – kupiły długi. Pierwsza z nich pożyczki warte 554 mln zł, druga – 64,5 mln zł, trzecia – 42,7 mln zł.
Windykatorzy liczą, że boom będzie trwał. – Jesień przyniosła już wiele transakcji. Należy się spodziewać dalszego zwiększenia wolumenu i wartości zawieranych umów. Przetargi dotyczą teraz zarówno zlecenia windykacji, jak i sprzedaży wierzytelności. Jest wielce prawdopodobne, że wysokie tempo utrzyma się do okresu przedświątecznego – mówi Krzysztof Matela, prezes EGB Investments.
Już teraz windykatorzy zastanawiają się, co będzie w przyszłym roku i kolejnych latach. Banki już w 2009 r. zaostrzyły politykę kredytową, by wpłynąć na poprawę jakości kredytów. – Pojawiają się sygnały od naszych klientów, że powoli następuje poprawa jakości portfela kredytowego. Dlatego możliwe jest z czasem zahamowanie dynamiki przyrostu zleceń – uważa Piotr Krupa, prezes firmy windykacyjnej Kruk.