Koziński udzielił wywiadu serwisowi internetowemu NBP. W taki sposób wyjaśnił wzrost stóp WIBOR w drugiej połowie minionego roku.
Trzy- i sześciomiesięczny WIBOR – od których uzależnione jest oprocentowanie dużej części kredytów udzielanych przez krajowe – pod koniec ubiegłego roku zbliżyły się do 5 proc. Przez pół roku urosły o ok. 0,5 pkt proc. Tymczasem Rada Polityki Pieniężnej nie zmieniała w tym czasie stóp procentowych. Główna stopa od czerwca 2011 r. pozostaje na poziomie 4,5 proc.
- Wzrost stawek WIBOR bez związku ze stopami referencyjnymi NBP świadczy, że część banków chce się uniezależnić od polityki pieniężnej, autonomizować od tego co chciałoby się mieć w gospodarce – to znaczy stabilnych stóp, stabilnych cen kredytu – stwierdził Witold Koziński.
Wiceprezes NBP powtórzył, że bank centralny będzie zbierał informacje na temat kwotowań na rynku międzybankowym. - Wiedza o tym, że NBP interesuje się rzeczywistymi stawkami rynkowymi będzie mobilizować banki do bardziej uważnego kwotowania służącego do ustalania stopy WIBOR. Nie jest intencją NBP tworzyć jakiś nowy miernik, chcemy jednak wiedzieć dlaczego notowania WIBOR okresowo i to niekiedy w sposób znaczący różnią się od rzeczywistych stawek procentowych na rynku – wyjaśnił.
Przedstawiciel banku centralnego zaznaczył, że „nie mamy zastrzeżeń do stawek WIBOR". Zgodnie z zasadami ACI Polska – stowarzyszenia dealerów bankowych – w fixingu WIBOR-u bierze udział kilkanaście najbardziej liczących się na rynku banków (z początkiem tego roku z listy uprawnionych został wykluczony Bank Handlowy). Codziennie przed 11. podają one swoje kwotowania stawek depozytów rynku międzybankowego. Średnia (po odrzuceniu skrajnych wartości) jest podawana jako wartości z fixingu.