– Odczytujemy komunikat Moody's jako sygnał, że przy okazji majowej rewizji ratingu Polski agencja zmieni jego perspektywę na negatywną. Obniżka samego ratingu nie jest podstawowym scenariuszem, choć prawdopodobieństwo takiej decyzji jest spore, wynosi 30–40 proc. – ocenił Piotr Kalisz, główny ekonomista banku Citi Handlowy. Także Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego, nie wyklucza, że Moody's zdecyduje się na obniżkę ratingu Polski.
Obecnie Moody's ocenia wiarygodność kredytową polskiego rządu na A2 (szósty stopień na 21-stopniowej skali). Perspektywa tej oceny jest stabilna, co oznacza, że dokonując jej ostatniej rewizji, agencja nie spodziewała się, aby w najbliższych latach były potrzebne jej zmiany.
Mimo to o ryzyku obniżki ratingu Polski przez Moody's na rynkach finansowych mówi się od stycznia, gdy na taki ruch zdecydowała się konkurencyjna agencja Standard & Poor's. Agencja ta już wcześniej oceniała wiarygodność kredytową polskiego rządu o jeden stopień gorzej niż Moody's.
Dotąd analitycy tej ostatniej agencji sygnalizowali, że ewentualna obniżka polskiego ratingu mogłaby być podyktowana trwałym wzrostem deficytu sektora finansów publicznych powyżej 3 proc. PKB. W poniedziałkowym komunikacie zwrócili jednak uwagę na konsekwencje, jakie dla wiarygodności kredytowej Polski może mieć konstytucyjny pat. „Implikacje zmian w TK dla niezależności polskiego systemu sądowniczego i w efekcie jakości otoczenia instytucjonalnego w Polsce są obecnie niejasne. Ale kryzys konstytucyjny i związany z nim wzrost ryzyka politycznego może wpłynąć ujemnie na atrakcyjność Polski w oczach zagranicznych inwestorów" – zauważyła agencja. A zagraniczne zobowiązania sektora prywatnego i publicznego na poziomie 69 proc. PKB sprawiają, że Polska nie może sobie pozwolić na utratę zaufania zagranicznych inwestorów.
Komunikat Moody's na rynkach finansowych został w poniedziałek przyjęty ze spokojem, złoty nawet się umacniał. Obligacje taniały (ich rentowności rosły), ale tylko nieznacznie.