Butch Cassidy i Sundance Kid ****

Zaliczany dziś do ścisłej klasyki westernu, zrealizowany z przymrużeniem oka film George’a Roya Hilla był jednym z pierwszych, w których odwrócono tradycyjne schematy poprzez odejście od dotychczasowego purytanizmu moralnego.

Publikacja: 24.06.2010 09:06

Jego bohaterów – dwóch opryszków i bandytów Butcha Cassidy’ego i Sundance’a Kida (postacie autentyczne, wsławione licznymi napadami z bronią w ręku na banki i pociągi) – kino właściwie zrehabilitowało, przypisując im role zarezerwowane dotąd dla dzielnych szeryfów.

Stało się tak w równym stopniu za sprawą scenariusza, jak i wyboru aktorów. Newman i Redford są nieodparcie sympatyczni, pozytywne uczucia widzów towarzyszą im od początku do końca. Nie ma też jednoznacznych moralnych ocen ich przestępstw.

Film, mimo wielu jasnych, pełnych humoru sekwencji, przepełniony jest klimatem beznadziejnej nostalgii za życiem w lepszym, bardziej moralnym, uczciwszym, ale niemożliwym świecie, w którym dobro i uczciwość nie popłacają, a zło jest hojnie wynagradzane.

„Butch Cassidy i Sundance Kid” dostał cztery Oscary – dla scenarzysty Williama Goldmana, operatora Conrada Halla i kompozytora Burta Bacharacha za muzykę i piosenkę „Raindrops Keep Fallin on My Head” (do słów Hala Davida).

Przy okazji warto dodać, że nazwa stworzonego przed ponad 30 laty przez Roberta Redforda festiwalu kina niezależnego pochodzi od postaci granej przez niego w tym właśnie filmie.

Do naszych kin „Butch Cassidy i Sundance Kid” pierwszy raz trafił dopiero 14 lat po premierze. Teraz – po 41 latach – znów możemy go oglądać na dużym ekranie.

[i]USA 1969, reż. George Roy Hill, wyk. Paul Newman, Robert Redford, Katherine Ross, Strother Martin, Henry Jones[/i]

Film
Gwiazda o polskich korzeniach na wyspie Bergmana i program Anji Rubik
Film
Arkadiusz Jakubik: Zagram Jacka Kuronia. To będzie opowieść o wielkiej miłości
Film
Leszek Kopeć nie żyje. Dyrektor Gdyńskiej Szkoły Filmowej miał 73 lata
Film
Powstaje nowy Bond. Znamy aktorów typowanych na agenta 007
Film
Mają być dwie nowe „Lalki”. Netflix miał pomysł przed TVP