Buddyzm z bliska

Tybet. Trylogia buddyjska” to arcydzieło – intymna podróż w świat tybetańskiej filozofii i życia mnichów. Nikt inny nie pokazał go z taką uczciwością

Publikacja: 14.12.2007 07:03

Buddyzm z bliska

Foto: Rzeczpospolita

Ten film nie mógłby powstać teraz. Graham Coleman kręcił go w 1977 r., gdy Dalajlama nie był postacią powszechnie znaną, a moda na buddyzm na Zachodzie miała dopiero wybuchnąć. Brytyjczyk, który urodził się w egipskim Luksorze i był zafascynowany starymi kulturami, poznał Dalajlamę w połowie lat 70., w jego oficjalnej siedzibie – Dharamsali. Duchowny obiecał mu wsparcie przy kręceniu dokumentu.

Dziś Dharamsala, położona u stóp indyjskich Himalajów, jest jednym z najbardziej skomercjalizowanych i najmodniejszych wśród zachodnich turystów miejsc w Indiach. W wąskich uliczkach łatwiej spotkać Europejczyków niż buddyjskich mnichów, choć mają tu swoje klasztory, świątynie i szkoły. A także muzeum, w którym można prześledzić dramatyczną historię tybetańskich uchodźców.

Ale to głodni pseudoduchowych przeżyć turyści zapełniają zeuropeizowane restauracje i opowiadają, jak to cały dzień spędzili na nauce medytacji, posilając się tylko jedną miseczką ryżu. Po czym zajadają pizzę i spaghetti bolonese wprowadzone do menu specjalnie dla nich. A po kolacji idą do kina, w którym można obejrzeć pirackie kopie nowych hollywoodzkich przebojów.

Te niezwykłe przeżycia relacjonują przyjaciołom, korzystając z kafejek internetowych, które nigdzie w Indiach nie są tak drogie jak tu. Jednak Coleman zjawił się w Dharamsali 30 lat temu, a film nakręcił z najszczerszą intencją i z szacunkiem dla świata, do którego został, w drodze wyjątku, wpuszczony z kamerą. Filmowiec pokazuje codzienne życie mnichów w klasztorach i uniwersytetach w Indiach, rejestruje ceremonie i medytacje. Premiera odbyła się w 1979 r. Teraz na ekrany trafia film na nowo zmontowany i wzbogacony o nowe sceny.

Unikatowy dokument nie powstał jako podręcznik buddyzmu dla niezorientowanych, nie jest też całkowicie hermetyczny. To jednak film trudny i wymagający skupienia. Pierwsza część prezentuje sytuację Tybetańczyków – ich wygnanie i wysiłek, by ciągłość wielowiekowej kultury nie została przerwana. Druga to niezwykła okazja, by towarzyszyć mnichom w przygotowaniach do obrzędu związanego z Tarą – Wyzwolicielką, bóstwem uosabiającym współczucie. Oglądamy modły i poprzedzającą je budowę posągu, a później jego spalenie. Bliskie kadry i to, że nie zakłóca ich żaden komentarz, gwarantuje, że poznajemy świat buddyzmu bez przeinaczeń.

Ale nie jesteśmy pozostawieni samym sobie, wyświetlają się napisy – tłumaczenia tekstów modlitw i opisy poszczególnych etapów obrzędu. Ci, którzy o buddyzmie wiedzą niewiele, mogą odczuwać zniecierpliwienie i zagubienie, bo film Colemana bada tybetańską filozofię naprawdę głęboko. Jednak warto wytrwać do końca. Trzecia część pokazuje relacje mnichów z rzeczywistością zewnętrzną, a świat jako fizyczny przejaw istnienia, który może przesłaniać prawdę, ale może też prowadzić do jej zrozumienia. Są tu piękne pejzaże otoczonej polami wioski, do której mnisi schodzą na wieść o śmierci pewnego mężczyzny. To najbardziej fascynujący fragment – ukazuje śmierć jako uwolnienie, przejście, kontakt z prawdą.

Dla laików ogromna część trylogii pozostanie tajemnicą. Ale już same zdjęcia, rytm i nieagresywny sposób, w jaki nakręcono film , współgrają z tybetańskim widzeniem świata, a więc wiele o nim mówią.

Ten film nie mógłby powstać teraz. Graham Coleman kręcił go w 1977 r., gdy Dalajlama nie był postacią powszechnie znaną, a moda na buddyzm na Zachodzie miała dopiero wybuchnąć. Brytyjczyk, który urodził się w egipskim Luksorze i był zafascynowany starymi kulturami, poznał Dalajlamę w połowie lat 70., w jego oficjalnej siedzibie – Dharamsali. Duchowny obiecał mu wsparcie przy kręceniu dokumentu.

Dziś Dharamsala, położona u stóp indyjskich Himalajów, jest jednym z najbardziej skomercjalizowanych i najmodniejszych wśród zachodnich turystów miejsc w Indiach. W wąskich uliczkach łatwiej spotkać Europejczyków niż buddyjskich mnichów, choć mają tu swoje klasztory, świątynie i szkoły. A także muzeum, w którym można prześledzić dramatyczną historię tybetańskich uchodźców.

Film
Gwiazda o polskich korzeniach na wyspie Bergmana i program Anji Rubik
Film
Arkadiusz Jakubik: Zagram Jacka Kuronia. To będzie opowieść o wielkiej miłości
Film
Leszek Kopeć nie żyje. Dyrektor Gdyńskiej Szkoły Filmowej miał 73 lata
Film
Powstaje nowy Bond. Znamy aktorów typowanych na agenta 007
Film
Mają być dwie nowe „Lalki”. Netflix miał pomysł przed TVP