Rzeźnik straszy w metrze, a wampir na osiedlu

W Polsce listopad to zwykle czas refleksji nad przemijaniem, okazja do wspomnień o najbliższych. Ale nie w kinach. Zgodnie z duchem Halloween nasi dystrybutorzy od kilku lat oferują w tym czasie horrory. Na ekranach są już trzy opowieści grozy

Publikacja: 03.11.2008 10:21

"Blizna 3D"

"Blizna 3D"

Foto: Materiały Promocyjne

Na pierwszy rzut oka jest w czym wybierać. Możemy spróbować przejażdżki nowojorskim metrem, czyli wsiąść do „Nocnego pociągu z mięsem”. Jest także okazja, by założyć trójwymiarowe okulary i obejrzeć „Bliznę 3D”. Albo w „Pozwól mi wejść” śledzić losy pewnego wątłego dwunastolatka i wampirzycy.

[srodtytul]Odgrzewane dania [/srodtytul]

Nie dajmy się jednak zwieść. Co prawda oferta jest bogata, ale zawiera dwa odgrzewane i niesmaczne dania.

„Nocny pociąg z mięsem” i „Blizna 3D” to horrory amerykańskie. Oba pokazują, że za oceanem film grozy pogrążony jest w kryzysie. Twórcy nie mają pomysłów jak ożywić zmurszałe schematy, nie starają się zaskoczyć widza. Jedyne co przychodzi im do głowy, to powielanie estetyki „Pił” i „Hosteli”.

Dlatego w obu przypadkach dostajemy historie o seryjnych mordercach, w których nie chodzi jednak o suspens, ale spektakl przemocy polegający na torturowaniu ofiar.

„W nocnym pociągu z mięsem” oprawcą jest rzeźnik niemowa, który co noc poluje na ludzi w wagonach metra.

Tytuł thrillera brzmi idiotycznie i podobnie układa się fabuła. Choć początkowo można odnieść wrażenie, że twórcy chcą ją ująć w „ironiczny cudzysłów”.

[srodtytul]Niezbędnik rzeźnika[/srodtytul]

Psychopatę gra Vinnie Jones — aktor charakterystyczny, który do kina trafił po zakończeniu kariery piłkarskiej w lidze angielskiej, gdzie zasłynął jako brutal i boiskowy zakapior. Natomiast pewien fotograf, który podąża tropem tego potwornego typa, okazuje się wegetarianinem jedzącym wyłącznie tofu. Niestety, puszczanie oka do widza szybko się kończy - przecież nie chodzi o zabawę kinem, ale jatkę. Rzeźnik sięga więc co chwila do skórzanej torby, w której - jak na specjalistę od zarzynania bydła przystało - znajduje się imponujący zestaw narzędzi: gigantyczny tłuczek, obcęgi, hak, maczeta. A my z detalami możemy zobaczyć jak rozgniata się czaszki, wyłupuje oczy, wyrywa paznokcie. Kicz zamiast napięcia

Jeśli coś budzi śmiech, to wyczyny debiutującego w Hollywood japońskiego reżysera Ryuhei Kitamury (m. in. „Azumi” i „Godzilla: Ostatnia wojna”), który szuka sposobów na „uatrakcyjnienie” spektakl. Kamera często przyjmuje punkt widzenia ofiar, by można się było przekonać, jak to jest, gdy na czyjejś głowie ląduje z impetem tłuczek lub tasak. Tyle, że te starania Kitamury o jak najefektowniejsze sfilmowanie rzeźni, prowadzą do groteskowych rezultatów. Króluje kicz. Atmosfera zagrożenia pryska.

Nie lepiej jest z „Blizną 3D” - scenariusz został zerżnięty z „Halloween” Johna Carpentera i cyklu „Piątek 13-tego”. W pewnym miasteczku grasuje sadystyczny maniak, który patroszy nastolatki nożem. Ile razy można to oglądać?

[srodtytul]Horror na szwedzkim osiedlu [/srodtytul]

Na tle hollywoodzkich produkcji świetnie prezentuje się szwedzkie „Pozwól mi wejść”. Horror stanowi tu jedynie otoczkę ujmującej opowieści o miłości, odnajdywaniu ciepła i bliskości.

Akcja osadzona jest w 1982 roku. To nie przypadek. Szwecja jeszcze żyje w poczuciu bezpieczeństwa i dobrobytu - zabójstwo premiera Olofa Palmego nastąpi dopiero za cztery lata. Ale „Pozwól mi wejść” pokazuje inne oblicze opiekuńczego państwa. Oglądamy osiedla pogrążone w wiecznej szarówce, jakby obumarłe.

Na jednym z nich dorasta dwunastoletni Oskar, mizerny blondynek, który nie ma przyjaciół. Pewnego dnia zaprzyjaźnia się z Eli - tajemniczą dziewczynką, która właśnie wprowadziła się na jego osiedle. W okolicy zaczynają ginąć dzieci, Eli okazuje się wampirzycą. Przewrotna baśń z dreszczykiem

Sceny przemocy są tu wprowadzane z rozmysłem. Budują aurę niesamowitości. Są niepokojącym kontrapunktem dla pogrążonej w maraźmie codzienności.

Najważniejsza jest relacja Oskara i Eli. Jest w niej coś przewrotnego. Jego fascynuje śmierć. Chciałby zabić kolegów, którzy biją go i poniżają. Ona żywi się ludzką krwią. Okazuje się, że wiele ich łączy - oboje czują się samotni, wyobcowani ze społeczeństwa.

Największy paradoks kryje się w romantyzmie tej historii. Dzięki wampirowi - istocie zimnej i pasożytującej na ludziach - Oskar odkrywa w sobie głębsze uczucia. Dojrzewa. Znajduje w życiu punkt oparcia, którego nie zapewnili mu rodzice. Piękne połączenie realistycznego kina obyczajowego i baśni z dreszczykiem. Warto iść do kina.

Film
Gwiazda o polskich korzeniach na wyspie Bergmana i program Anji Rubik
Film
Arkadiusz Jakubik: Zagram Jacka Kuronia. To będzie opowieść o wielkiej miłości
Film
Leszek Kopeć nie żyje. Dyrektor Gdyńskiej Szkoły Filmowej miał 73 lata
Film
Powstaje nowy Bond. Znamy aktorów typowanych na agenta 007
Film
Mają być dwie nowe „Lalki”. Netflix miał pomysł przed TVP