Wojownika z Cymerii stworzył Robert E. Howard, prekursor podgatunku fantasy, traktującego o antycznych herosach zamieszkujących fantastyczne krainy. Pierwsze opowiadanie z serii ukazało się w 1932 r. Pisarz zmarł w wieku 30 lat cztery lata później, strzelając sobie w głowę niemal na łożu śmierci matki od lat chorującej na gruźlicę.

Koncentruję się na losach Howarda, bo wydają się ciekawsze od opinii na temat najświeższej ekranizacji jego prozy. Znam ją zresztą z drugiej ręki – dystrybutor nie zorganizował pokazu prasowego. Autor miał ponurą wizję cywilizacji jako miejsca walki wykorzystujących się chciwych ludzi oraz cyklu, w którym dobro zmuszone jest przegrywać z barbarzyńcami.

Z roli Conana Barbarzyńcy pamiętamy sprzed 29 lat Arnolda Schwarzeneggera. Dziś jego miejsce zajął mierzący 192 cm i ważący 97 kg Jason Momoa o pochodzeniu rdzennie hawajskim, oceanicznym. By wzmocnić swój ekranowy wizerunek, dopakował jeszcze dodatkowe cztery i pół kilo mięśni.

W filmie o mężczyźnie mszczącym się za wymordowanie swojej wioski jest ponoć ogromnie wiele przemocy. Co kto lubi...

USA 2011, reż. Marcus Nispel, wyk. Jason Momoa, Rose McGowan