Aktor przygotowując się do roli „Witaj w klubie" zrzucił aż prawie 23 kg - ważył około 63 kg przez większą część zdjęć, a w jednej z kluczowych scen niewiele ponad 60 kg.
- Przez cały czas byłem głodny, więc ciągle musiałem to tłumić. Bezustannie ssałem kostki lodu – zwierza się aktor. - To była wspaniała podróż, zarówno pod względem duchowym, jak i psychicznym, cenna nie tylko dla roli, lecz dla mnie osobiście. Przysłużyło mi się to bardziej, niż przypuszczałem. Więcej czytałem. Więcej pisałem. Mój umysł był bardziej sprawny. Spałem o trzy godziny mniej niż zwykle. Wiele się nauczyłem o przenikliwości i wyborach, o szanowaniu tego, co bierzemy za pewnik - dodaje.
Tak drakońska dieta ma długofalowe oddziaływanie na organizm, jednak paradoksalnie, jak przekonuje sam aktor, najgroźniejszy był dla niego proces powrotu do poprzedniej wagi.
- W ciągu 10 lat będę wiedział jaki to miało na mnie wpływ. Jak się okazuje, przybieranie na wadze, po takiej głodówce, jest bardziej niebezpieczne. Ani organizm, ani organy wewnętrzne sobie z tym łatwo nie radzą - stwierdza aktor.
Przemiana Matthew zrobiła wrażenie na reżyserze filmu, Jean Marcu Vallée - Matthew zbliżył się do perfekcji. Gdy pracowaliśmy razem nad realizacją filmu, on przeobraził się w innego człowieka.