Mikroprzedsiębiorców możemy w Polsce znaleźć w każdym sektorze. Mogą to być zarówno osoby prowadzące stragan na bazarze czy mały sklepik, jak i wysokiego szczebla menedżerowie z międzynarodowych korporacji. Oni zostali już na dobre odcięci od pomocy państwa, jeszcze tylko małe i średnie firmy mogą starać się o dofinansowanie z innych źródeł.
Najbliższe miesiące, a może nawet tygodnie, pokażą, ile z tych firm będzie w stanie przetrwać z ograniczonymi przychodami, a z już pełnymi obciążeniami na rzecz choćby ZUS. Władza, lukrująca rzeczywistość i przekonująca, jak gospodarka wspaniale podnosi się z okresu zamrożenia, patrzy jednak głównie na wskaźniki makro oraz sytuację dużych firm zatrudniających setki ludzi. Ci niezatrudniający nikogo są jakby mniej zauważalni, oni w końcu nie ogłoszą strajku ani nie zagrożą jazdą na Warszawę jak górnicy, którzy tym sposobem zawsze wywalczą, co tylko chcą.