Wobec napiętej sytuacji, w jakiej znalazł się Pepees, niespecjalnie dziwi, że pracownicy firmy wydawali się nieszczególnie zaskoczeni nietypowym przebiegiem tegorocznego zwyczajnego walnego zgromadzenia akcjonariuszy, które rozpoczęło się w gorące przedpołudnie 10 maja.
Gdy na zegarze wybiła godz. 11, nieoczekiwanie dla większości zgromadzonych za stołem prezydialnym zajmowanym z reguły przez osoby prowadzące spotkanie pojawił się Marcin Tofel, adwokat z kancelarii Salans reprezentującej interesy głównego akcjonariusza, tajemniczego funduszu Midston Developments. Ku zdziwieniu obecnych Tofel przedstawił się jako członek rady nadzorczej, przywitał przybyłych i rozpoczął posiedzenie.
Krzysztof Borkowski, jeden z liczących się akcjonariuszy spółki i przewodniczący jej nadzoru, który zwyczajowo powinien rozpocząć zgromadzenie, początkowo się uśmiechał, obserwując działania uzurpatora, który ze swadą przekonywał obecnych, że jest jedynym członkiem rady nadzorczej spółki i jako jedyny ma legitymację, by posiedzeniu przewodniczyć. Po kilkunastu minutach słownych utarczek, w których prym wiodły zatrudnione przez strony sporu tuzy polskiej palestry, zarząd spółki na żądanie Borkowskiego wezwał do sali posiedzeń ochronę.
Początkowo wydawało się, że ochroniarze siłą przymuszą Tofela do opuszczenia miejsca przewodniczącego ZWZA. Jednak ostatecznie zdecydowano się przenieść sam stół w inną część sali, blokując równocześnie dostęp do niego adwokatowi, który niezrażony wyrażał zdziwienie zachowaniem ochrony działającej na polecenie rzekomych władz spółki, równocześnie próbując zająć miejsce za stołem.
Przepychankę z ochroną i gwałtowny dyskurs prowadzony nad głową wyraźnie przestraszonej notariusz przerwało dopiero pojawienie się policji wezwanej przez jednego z akcjonariuszy. Funkcjonariusze z marsowymi minami wysłuchali oświadczeń części zgromadzonych skarżących się m.in. na naruszenie ich nietykalności osobistej przez ochroniarzy.