Nowe uprawnienia ubezpieczycieli to element walki o poprawę bezpieczeństwa na polskich drogach. Z początkiem roku mocno podrożały mandaty. Za chwilę ubezpieczyciele zaczną wiązać wysokość składek na obowiązkowe komunikacyjne ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej z mandatami i punktami karnymi kierowców. Chodzi o to, żeby ci, którzy łamią przepisy, płacili więcej za polisy OC. Ma to ostudzić ich zapędy i poprawić bezpieczeństwo na naszych drogach.
Walka o poprawę bezpieczeństwa
– Od lat o to walczyliśmy. Uważamy, że znacząco to poprawi bezpieczeństwo na drogach – mówi „Rzeczpospolitej” Jan Grzegorz Prądzyński, prezes Polskiej Izby Ubezpieczeń. – Dotychczas jednym z elementów wpływających na wysokość składki za OC była szkodowość danego kierowcy. To jednak działała post factum, czyli szkoda najpierw musi się zdarzyć. Teraz będziemy mogli działać również zanim ona nastąpi szkoda. Gdy będziemy mieli wgląd w mandaty oraz punkty karne i zobaczymy, że dany kierowca dwa razy przejechał skrzyżowanie na czerwonym świetle i znacząco przekracza prędkość, to będzie miało znaczący wpływ na jego składkę OC. I liczymy na to, że to ryzyko finansowe powstrzyma go przed kolejnymi przypadkami łamania przepisów drogowych i sprawi, że będzie jeździł bezpieczniej – tłumaczy Prądzyński.
Z badań, które jakiś czas temu przeprowadziła PIU, wynika, że aż 22 proc. polskich kierowców uważa, iż przekraczanie prędkości o 30 km/h w mieście jest bezpieczne. Tymczasem nadmierna prędkość jest jedną z głównych przyczyn wypadków, a Polska jest na jednym z czołowych miejsc w Europie, jeśli chodzi o liczbę zabitych na drogach w stosunku do populacji. W latach 2011–2021 firmy ubezpieczeniowe zlikwidowały 19,5 mln szkód komunikacyjnych i wypłacili przeszło 125 mld zł odszkodowań z tego tytułu.
Ubezpieczyciele nie chcą mówić o szczegółach podwyżek cen OC dla łamiących przepisy. W PIU słyszymy, że poszczególne towarzystwa przyjmą własne strategie w tym zakresie.