Kara za rezygnację to prowizja agenta

Winne horrendalnie wysokich opłat za wycofanie się z inwestycji w UFK są zapisy w umowach agencyjnych

Publikacja: 17.04.2012 00:51

Kara za rezygnację to prowizja agenta

Foto: Fotorzepa, Bartek Sadowski Bartek Sadowski

W pierwszych dwóch latach ubezpieczyciele pobierają jako karę za wycofanie się z umowy nawet 100 proc. wpłaconych środków. W kolejnych latach odsetek ten maleje, jednak bezkarne zerwanie umowy jest możliwe najczęściej dopiero po dziesięciu latach.

Firmy oficjalnie tłumaczą takie działanie sposobem na dyscyplinowanie klientów i zmuszaniem ich do systematycznego oszczędzania przez wiele lat. Jako kontrprzykład wskazują na otwarte fundusze inwestycyjne, z których można wycofać się w dowolnym momencie, „ze szkodą dla klienta, który traci systematyczność wpłat" – argumentują ubezpieczyciele.

Nieoficjalnie przyznają jednak, że tak horrendalne opłaty są wynikiem umów, jakie wiążą firmy ubezpieczeniowe z agentami. Za sprzedany produkt inwestycyjny w ramach UFK agenci otrzymują prowizje. Wahają się one w zależności od produktu i wynegocjowanych warunków współpracy od kilkudziesięciu do nawet 100 proc. równowartości rocznych wpłat (w skrajnych przypadkach dwuletnich) zadeklarowanych przez osobę, która podpisała umowę.

W przypadku przedterminowej rezygnacji, ubezpieczyciele wypłaconą już prowizję przerzucają zatem na klienta w postaci kary za rezygnację. Stąd właśnie bardzo wysokie opłaty za wyjście z inwestycji.

Jednocześnie powszechna jest praktyka, zgodnie z którą w przypadku rezygnacji klienta agent jest zobowiązany do zwrotu całej lub części już wypłaconej mu prowizji (wysokość zależy m.in. od tego po jakim okresie klient się wycofuje). W praktyce oznacza to, że nie tylko klient płaci ogromną karę za rezygnację, ale jednocześnie ubezpieczyciel i tak odbiera przynajmniej część już wypłaconej prowizji od agenta. W praktyce na zerwaniu umowy firma może wręcz zarobić.

Jak komentują eksperci, rozwiązaniem mogłoby być wprowadzenie obowiązku informowania klientów o wysokości prowizji agenta za podpisanie konkretnej umowy. System taki działa np. w W. Brytanii. Agenci, walcząc o klienta, mogliby zacząć konkurować wysokością swojego wynagrodzenia. W przeciwnym razie ubezpieczyciele nie mają bodźca, by renegocjować umowy – w przypadku otrzymania gorszych warunków, agent zwyczajnie rekomendowałby produkty konkurencji.

Warto też pamiętać, że zgodnie z przepisami każdy ma możliwość odstąpienia od umowy ubezpieczeniowej bez żadnych kosztów w terminie do 30 dni od jej podpisania. Nie inaczej jest w przypadku polisy na życie z UFK.

W pierwszych dwóch latach ubezpieczyciele pobierają jako karę za wycofanie się z umowy nawet 100 proc. wpłaconych środków. W kolejnych latach odsetek ten maleje, jednak bezkarne zerwanie umowy jest możliwe najczęściej dopiero po dziesięciu latach.

Firmy oficjalnie tłumaczą takie działanie sposobem na dyscyplinowanie klientów i zmuszaniem ich do systematycznego oszczędzania przez wiele lat. Jako kontrprzykład wskazują na otwarte fundusze inwestycyjne, z których można wycofać się w dowolnym momencie, „ze szkodą dla klienta, który traci systematyczność wpłat" – argumentują ubezpieczyciele.

Ekonomia
W biznesie nikt nie może iść sam
Ekonomia
Oszczędna jazda – techniki, o których warto pamiętać na co dzień
Ekonomia
Złoty wiek dla ambitnych kobiet
Ekonomia
Rekordowy Kongres na przełomowe czasy
Ekonomia
Targi w Kielcach pokazały potęgę sektora rolnego