Pęknięte serce Europy

Koniec jednomyślności w sprawie oszczędności. Priorytetem staje się finansowanie rozwoju

Publikacja: 16.05.2012 03:39

Korespondencja z Brukseli

Europa stanęła na rozstaju. Coraz więcej jej państw kwestionuje dotychczasową politykę gospodarczą. Według nich najważniejsza nie jest już walka z nadmiernym zadłużeniem, ale rozwój, choćby miał być finansowany z pożyczonych pieniędzy. Coraz bardziej samotne są Niemcy opowiadające się wciąż za oszczędnościami. Można się spodziewać, że dla ratowania Unii kanclerz Merkel zgodzi się na jakiś kompromis.

Symptomatyczne było, że piorun uderzył w samolot, którym Francois Hollande po zaprzysiężeniu poleciał do Berlina. Celem jego wizyty miało być pokazanie światu, że francusko-niemiecki silnik działa bez zarzutu. Ale dawno już w duecie państw zarządzających Europą nie było tak rozbieżnych wizji jej rozwoju. Płynące z Paryża apele o finansowanie wzrostu gospodarczego napotykają niemiecką obronę dyscypliny budżetowej. Niemcy z trudem doprowadziły do podpisania traktatu fiskalnego, którego demontażu chce teraz nowy gospodarz Pałacu Elizejskiego.

– Zaproponuj pakt, który połączy redukcję deficytu z konieczną stymulacją gospodarki – powiedział Hollande. Chce zmiany paktu fiskalnego i zobligowania Europejskiego Banku Centralnego do wspierania wzrostu poprzez emisję pieniądza, co może napędzić inflację.

– Nikt dziś w Europie nie wypowiada się przeciwko wzrostowi. Pytanie, jak go sfinansować. Nie widzę wielu opcji, które nie polegałyby na zwiększaniu zadłużenia budżetów – mówi Cinzia Alcidi, ekonomistka z brukselskiego Centre for European Policy Studies.

Zwiększaniu deficytów jest zdecydowanie przeciwna Merkel. Pozostają więc stare pomysły opakowane w nowy papier. A więc zwiększenie kapitałów Europejskiego Banku Inwestycyjnego i wspólne europejskie obligacje. Tak mogłyby być finansować tylko inwestycje infrastrukturalne. Jednak ich akurat nie potrzebują pokryte siecią autostrad Grecja i Hiszpania. Im potrzebne są głębokie reformy strukturalne i rynku pracy.

Merkel i Hollande na pewno nie będą dążyć do starcia.

– Hollande jest rozsądny. Wie, że w Unii nic nie da się zrobić bez Niemiec – mówi „Rz" Mathilde Durand, ekspertka francuskiego Notre Europe. Z kolei Merkel słabnie i w Niemczech, i w Unii i może być chętna do kompromisów.

 

TV.RP

Korespondencja z Brukseli

Europa stanęła na rozstaju. Coraz więcej jej państw kwestionuje dotychczasową politykę gospodarczą. Według nich najważniejsza nie jest już walka z nadmiernym zadłużeniem, ale rozwój, choćby miał być finansowany z pożyczonych pieniędzy. Coraz bardziej samotne są Niemcy opowiadające się wciąż za oszczędnościami. Można się spodziewać, że dla ratowania Unii kanclerz Merkel zgodzi się na jakiś kompromis.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Ekonomia
W biznesie nikt nie może iść sam
Ekonomia
Oszczędna jazda – techniki, o których warto pamiętać na co dzień
Ekonomia
Złoty wiek dla ambitnych kobiet
Ekonomia
Rekordowy Kongres na przełomowe czasy
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Ekonomia
Targi w Kielcach pokazały potęgę sektora rolnego