Największy chiński (i globalny) operator komórkowy rozstrzygnął przetarg na 207 tys. stacji bazowych do sieci LTE-TDD. Jego wynik może wpłynąć na europejsko-chińskie relacje na rynku telekomunikacyjnym i na ewentualne postępowanie Komisji Europejskiej w sprawie domniemanego wsparcia Chin dla rodzimych producentów sprzętu telekomunikacyjnego: Huawei i ZTE.
Wartość przetargu, jaki zakończyło China Mobile szacowana jest na blisko 3,3 mld dolarów. Według nieoficjalnych informacji ponad połowę wartości zamówienia przypadło Huawei i ZTE (po ok. 25 proc. każdy). Na euroamerykańskich dostawców - Ericsson, Alcatel-Lucent i NSN - zaś około ? (po ok. 10 proc. każdy). Resztę zamówienia zrealizuje kilku mniejszych chińskich firm, a więc łącznie blisko 70 proc. środków, jakie wydatkuje China Mobile pozostanie w Kraju Środka (jeżeli informacje o wartości kontraktu są precyzyjne, to rywalizacja dostawców musiała być niezwykle ostra; 3,3 mld dolarów, to 2-4 razy mniej, niż szacunki przed przetargiem).
Nikt oficjalnie tego nie przyzna, ale do czasu rozstrzygnięcia przetargu Komisja Europejska miała wstrzymać się z decyzją, czy wszcząć formalne postępowanie wyjaśniające w sprawie Huawei i ZTE - czy nie stosowały one na europejskim rynku praktyk dumpingowych, i czy nie korzystały z proeksportowego wsparcia chińskiego rządu. Formalnie decyzję o wszczęciu postępowania zawieszono, do czasu "odbycia konsultacji ze stroną chińską".
Ofensywa chińskich producentów jest jednym z powodów trudnej sytuacji tradycyjnych dostawców sprzętu telekomunikacyjnego, z którą radzi sobie jak na razie tylko Ericsson. Razem z Huawei dominuje on na rynku sprzętu do sieci LTE. Szacuje się, że obaj dostawcy kontrolują ok. ¾ tego rynku.
Europejskie firmy narzekają z kolei na formalne ograniczenia działalności na jakie natrafiają w Chinach i oczekują retorsyjnych działań Komisji Europejskiej. Stany Zjednoczone zamknęły rynek amerykański przed chińskimi dostawcami sprzętu telekomunikacyjnego pod pozorem zagrożenia dla bezpieczeństwa transmisji danych w sieci.