- Nie ma pomysłu, by odrzucić neutralność lub dołączyć do NATO. Nie chcemy stwarzać dla nikogo zagrożenia. Chcemy pokoju - powiedziała Sandu.
Jednocześnie prezydent Mołdawii wskazała, że istnieje potrzeba wzmocnienia bezpieczeństwa i utrzymania stabilności kraju.
- Gdyby, Boże uchowaj, wybuchła wojna, nie bylibyśmy w stanie reformować wymiaru sprawiedliwości, poprawiać klimatu dla biznesu. Dlatego potrzebujemy pokoju i ciszy - przekonywała Sandu, która 24 grudnia wyraziła obawy w związku z napięciami w relacjach Ukrainy z Rosją.
Czytaj więcej
Partia wspierana przez prezydent Maię Sandu zdobyła większość w niedzielnych wyborach, zapowiadając kres dominacji sił prorosyjskich i rozprawę z oligarchami okradającymi budżet.
Sandu mówiła jednocześnie, że chciałby, aby jej kraj dołączył do UE. - Uważam, że akcesja Mołdawii do Unii Europejskiej jest realna. Wiele zależy od nas - stwierdziła.