Na początku czerwca GUS wstępnie oszacował, że inflacja w maju wyniosła 2,3 proc., po 2,2 proc. w kwietniu. Po rewizji odczyt okazał się zgodny z przeciętnymi szacunkami ekonomistów ankietowanych przez „Rzeczpospolita”.
Czytaj także: Ceny wieprzowiny pójdą w górę, a za nimi drobiu
Inflację w maju podbił głównie większy niż w kwietniu wzrost cen żywności i napojów bezalkoholowych. Towary z tej kategorii podrożały o 5 proc. rok do roku, najbardziej od grudnia 2017 r., po 3,3 proc. miesiąc wcześniej. Wyhamował natomiast wzrost cen paliw: do 4,1 proc. rok do roku, z 8,6 proc. w kwietniu.
Jeszcze w styczniu inflacja w Polsce wynosiła 0,7 proc. rocznie. W kolejnych miesiącach przyspieszała o 0,5 pkt proc. miesięcznie. Na tym tle jej majowa zwyżka, o 0,2 pkt proc., była niewielka.
„Szacujemy, że maj był lokalnym szczytem inflacji, a w najbliższych miesiącach powinna ona pozostawać poniżej 2,5 proc. rok do roku (to cel inflacyjny NBP – red.), czemu będzie sprzyjać m.in. spodziewany spadek rocznego tempa wzrostu cen paliw. Wyższego poziomu inflacji, nieznacznie powyżej celu NBP, należy oczekiwać w grudniu 2019 r.” – napisał w komentarzu do piątkowych danych Adam Antoniak, ekonomista z banku Pekao.