Średnia prognoz ekonomistów w ankiecie „Rzeczpospolitej” i „Parkietu wynosiła +3,4 proc. Tym razem sprzedaż detaliczna bardzo rozczarowała po tym, jak w styczniu dała pozytywne sygnały (wzrost o 4,8 proc., powyżej nawet najbardziej optymistycznych prognoz). Spodziewano się, że dynamika roczna w lutym będzie niższa niż w styczniu choćby z powodu niekorzystnego efektu kalendarza (jeden dzień roboczy mniej niż w lutym 2024 r.), ale nie oczekiwano, że dane będą aż tak fatalne.
Dość zauważyć, że najbardziej pesymistyczna prognoza zakłada wzrost sprzedaży detalicznej w lutym o 1,4 proc. rok do roku. Słowem, dane GUS są gorsze od najgorszej prognozy o blisko dwa punkty procentowe.
Sprzedaż detaliczna w dół, co z dobrami trwałego użytku?
Z bardziej szczegółowych danych wynika, że wzrost rok do roku odnotowano w lutym w sprzedaży produktów kosmetycznych i farmaceutycznych (+7,4 proc.), odzieży i obuwia (+6 proc.), mebli i sprzętu RTV/AGD (+5,8 proc.) czy pojazdów i części do nich (+5,1 proc.). Lekko urosła też sprzedaż książek i prasy (+1,7 proc.), spadła zaś sprzedaż żywności (-2,2 proc.), paliw (-3 proc.) i przede wszystkim produktów z kategorii „pozostałe” (-8,7 proc.).
Ze szczególną uwagę ekonomiści zerkali na dane o sprzedaży dóbr trwałego użytku. Styczniowe dane w tym zakresie były wręcz szokująco dobre: +13,6 proc. rok do roku, choć wcześniej długimi miesiącami dynamika w tej kategorii była ujemna. Lutowe dane miały pokazać, czy był to jednorazowy wystrzał czy sygnał, że coś się istotnie zmieniło w tym segmencie handlu. W lutym znów odnotowano wzrost rok do roku (o blisko 6 proc.), ale wyraźnie słabszy niż w styczniu.