Ekonomiści ostrzegają, że najwyższa od ponad 20 lat inflacja w Polsce, nie jest tylko konsekwencją globalnych szoków związanych z pandemią Covid-19. Ma również źródła krajowe. To przede wszystkim dobra już przed pandemią koniunktura w polskiej gospodarce, której skutkiem był mocno rozgrzany rynek pracy. „Do dalszego wzmacniania koniunktury w Polsce przyczyniły się niskie stopy procentowe (wraz z retoryką NBP o tym, że stopy te pozostaną niskie), silne wzrosty cen aktywów oraz progresywne transfery społeczne. Inflacja bazowa w Polsce utrzymywała się na podwyższonym poziomie około 4 proc. już na początku 2020 roku, znacznie powyżej poziomów w innych krajach” – napisali dr Wojciech Paczos i dr Łukasz Rachel z grupy eksperckiej „Dobrobyt na Pokolenia”.
Jak dodali, po pandemii – m.in. dzięki polityce antykryzysowej rządu i banku centralnego – popyt w polskiej gospodarce szybko się odbił, co „będzie w dalszym ciągu napędzało presję płacową i inflacyjną”. Według Paczosa i Rachela, w Polsce widać już też tzw. efekty drugiej rundy, czyli część inflacji jest efektem wzrostu oczekiwań inflacyjnych firm i gospodarstw domowych. „Część podwyżek cen i płac jest efektem tego, że firmy i pracownicy spodziewają się wyższej inflacji i reagują na nią, nawet jeśli nie są pod bezpośrednią presją kosztową. Wydaje się, że zaczynamy obserwować symptomy tego zjawiska: rosnące marże firm oraz rosnąca średnia i większa rozbieżność oczekiwań inflacyjnych gospodarstw domowych, firm i analityków” – napisali ekonomiści w opublikowanym w poniedziałek stanowisku.
Czytaj więcej
Najszybszy od ponad 20 lat wzrost cen oraz bezprecedensowe podwyżki stóp procentowych, które są na to odpowiedzią, nie pozostaną bez wpływu na gospodarkę. Ten wpływ na dobre uwidoczni się jednak w 2023 r.
Ekonomiści z „DnP” uważają, że w Polsce doszło do przegrzania gospodarki. Polityka gospodarcza musi więc być nakierowana na przywrócenie równowagi między popytem a podażą, ale w taki sposób, aby nie doprowadzić do tąpnięcia popytu – czyli recesji.
„Obecnym celem polityki pieniężnej powinno być więc wypracowanie scenariusza +miękkiego lądowania+ dla polskiej gospodarki (…). Miękkie lądowanie to sytuacja, w której popyt konsumentów wciąż rośnie, ale rośnie w miarę równo i nieco wolniej niż podaż. Twarde lądowanie to spadek popytu w ujęciu absolutnym, który skutkuje recesją” – tłumaczą Paczos, wykładowca ekonomii na Uniwersytecie w Cardiff i Rachel, pracownik naukowy Uniwersytetu w Princeton.