Węgry, podobnie jak Polska, Czechy i Rumunia, są dalekie od wprowadzenia jednolitej waluty, premier Viktor Orban wykluczył to w możliwej do przewidzenia przyszłości, bo twierdzi, że to zaszkodziłoby polityce gospodarczej — pisze Reuter.
Węgry postanowiły zrobić to samo, co w czerwcu zrobił rząd Czech, pozwolił firmom płacić od 2024 r. podatki w euro, co zasili państwową kasę dewizami. — Jeśli technicznie będzie firmom łatwiej płacić podatki w euro czy w dolarach, to będzie też łatwiej skarbowi państwa, gdy gwałtownie skoczyły potrzeby importowe — powiedział Gergely Gulyas, szef administracji w urzędzie premiera. Dodał, że import surowców za dewizy stanowił zwykle 3-3,5 proc. całego importu, a teraz doszedł do 20-21 proc. Skok światowych cen gazu wywarł presję na forinta, bilans handlowy Węgier pogorszył się, bo ten kraj jest bardzo zależny od importu nośników energii.