Kiedy weszły regulacje rządowe, dostosowaliśmy się do przepisów, które zostały nam zaproponowane. Większość naszych pracowników jest w transzy, którym został zmniejszony wymiar czasu pracy do 4/5. Za tym poszła redukcja wynagrodzenia. Pracownicy kawiarni, poza kadrą menadżerską, są w przestoju ekonomicznym. Do tego racjonalizujemy koszty, renegocjujemy czynsze, rozmawiamy z dostawcami. Płacimy tym dostawcom, dla których jesteśmy jedynym albo głównym źródłem dochodu. Racjonalizujemy nasze budżety do końca roku tak, żeby maksymalną ilość gotówki wygenerować, żeby przetrwać ten czas.
Jak pan ocenia pomoc rządową i tarczę antykryzysową? Jak to wygląda w porównaniu z innymi krajami?
Nikt nie oczekuje, że poziom dopłat będzie na takim poziomie jak jest w Wielkiej Brytanii, gdzie rząd przez 8 tygodni refunduje 80 proc. pensji. Wszyscy mamy świadomość, że poziom zamożności Polski jest zupełnie inny. Jest parę rzeczy, które są krytyczne, żeby tarcza dobrze funkcjonowała. Pierwsza rzecz, to czas, kiedy musimy zrozumieć, że trzeba inaczej patrzeć na rzeczywistość i zacząć ze sobą rozmawiać. Musimy wypracowywać rozwiązania wspólnie, słuchając się nawzajem. I robić rozwiązania tak szybko, jak to możliwe, ale nie szybciej. Trzeba mieć dobry dialog, podejmować decyzje i wdrażać je tak szybko, jak to możliwe. Druga krytyczna rzecz. Te rozwiązania powinny być proste, zrozumiałe i szybkie do implementacji. Nie może być tak, że mamy 300 stron przepisów. Złożyliśmy wniosek, ale to była tytaniczna praca, po 14-16 godzin, żeby zrozumieć przepisy, które się wzajemnie wykluczały. Do tego z dnia na dzień dochodziły przepisy wykonawcze, które reinterpretowały, to co wymyśliliśmy. 8 kwietnia złożyliśmy wniosek, który jest niezwykle skomplikowany. Zastanawiam się kto i kiedy go przeczyta, kiedy do nas z czymś wróci. Na razie nie wiemy czy jest zrobiony dobrze czy źle, co dalej robić. Ktoś, kto będzie to czytał ma trudne zadanie. Trzecia krytyczna rzecz, szczególnie dla firm, które jadą na granicy wydolności finansowej, jest, żeby pomoc weszła natychmiast. Ona powinna już być, już powinniśmy mieć pieniądze. My pewnie jeszcze chwilę przetrwamy, ale jest mnóstwo biznesów, które jedzie na kredytach i patrzy na każdą złotówkę. Jeżeli pomoc przyjdzie w lipcu, to już nie będzie połowy biznesów. Nie będzie mniejszych firm, bo tego nie przetrwają. Jest krytyczne, żeby one działały. Potrzebny jest dialog, proste, zrozumiałe i akceptowalne rozwiązania, szybko działające rozwiązania. To najważniejsze rzeczy.
Na ile obecna tarcza spełnia te kryteria?
Obawiam się, że 300 stron do zrozumienia i przerobienia tego przez urzędników nie wróży dobrze. Obym się mylił. Teraz mamy tarczę 2.0. Wierzę głęboko, że tak jak rząd deklaruje, wszyscy się uczymy. Do tego potrzebny jest dialog. Rozumiemy, że rząd nie naleje z pustego, ale musimy szukać rozwiązań, które są tu i teraz do implementacji, bo każdy dzień i każda złotówka dla wielu firm jest na wagę złota.