Koronawirus zagraża milionom miejsc pracy w przemyśle odzieżowym

Azja z niepokojem patrzy na załamanie popytu w Europie i USA. Miliony robotników i robotnic mogą stracić pracę w przemyśle odzieżowym.

Aktualizacja: 30.03.2020 14:10 Publikacja: 30.03.2020 14:01

Koronawirus zagraża milionom miejsc pracy w przemyśle odzieżowym

Foto: AFP

Przemysł odzieżowy w Azji z przerażeniem patrzy na sytuację w Europie i w USA. Kolejne państwa Zachodu ograniczają funkcjonowanie handlu do zaspokajania tylko podstawowych potrzeb, co dramatycznie ogranicza popyt na inne dobra.

- Cała branża ma zamknięte sklepy, marki i sprzedawcy mają obecnie nadpodaż, niezależnie od tego jakie zamówienia złożyli. Mają też obawy o to, że mogą nie sprzedać tego co mają, więc faktycznie albo anulują zamówienia albo opóźniają ich wysyłkę – mówi, cytowany przez CNBC, Stanley Szeto, szef Lever Style, producenta odzieży z Hongkongu.

Czytaj także: Idą wielkie promocje ubrań przez internet. Sklepy stawiają na sieć 

- Sądzę, że w nikt nie odczuwa braku wyjściowej koszuli – dodaje Szeto.

Lever Style szyje ubrania dla marek takich, jak Hugo Boss czy Everlane.

Zdaniem Szeto wiele fabryk w Azji już traci zamówienia. A to właśnie azjatyckie kraje, takie jak Bangladesz, Chiny i Kambodża są najważniejszymi producentami ubrań na świecie. Fabryki w Bangladeszu, drugim po Chinach producencie odzieży na świecie, już teraz straciły zamówienia warte 2,6 mld dolarów. Zamówienia traci ponad 4600 fabryk, które w tym kraju szyją na zamówienie europejskich i amerykańskich marek. Zagraża to 4,1 miliona ludzi, którzy pracują w przemyśle odzieżowym.

- Wysyłamy dokumenty eksportowe i wtedy dostajemy zapłatę. Jeżeli jej nie dostajemy, to w zasadzie nie mamy jak zapłacić robotnikom. To jest dla nas tak trudne, że nawet z marcowymi pensjami był kłopot – mówiła CNBC Rubana Huq, szefowa zrzeszenia bangladeskich producentów i eksporterów odzieży.

Według zrzeszenia producentów i eksporterów gotowe ubrania odpowiadają za ponad 84 procent eksportu Bangladeszu wartego w roku fiskalnym 2018-2019 40,5 miliarda dolarów.

- Martwię się, co się zdarzy tylu ludziom – 4,1 miliona, pracującym w sektorze odzieżowym i którym nie jesteśmy w stanie zapewnić odpowiedniej opieki – dodawała Huq.

W zeszłym tygodniu Rubana Huq wydała wideo apel do marek odzieżowych, w którym wezwała by zapłaciły chociaż za to, co jest już produkowane. Producenci deklarują, że chcą zapłacić robotnikom i wzywają marki, by zareagowały i odpowiedziały na apel.

Problemy z brakiem popytu i kasowaniem zamówień mają też fabryki w innych krajach. Chińscy przedsiębiorcy jeszcze niedawno, w czasie zamknięcia fabryk w tym kraju z powodu epidemii, martwili się tym, jak nadążą z realizacją zamówień. Teraz martwią się tym, że załamał się popyt i muszą zwalniać pracowników. Ocenia się, że w Chinach może w II kwartale przybyć 22 mln bezrobotnych.

Przedstawiciele przemysłu odzieżowego z Bangladeszu czy z Hongkongu obawiają się, że wzrost bezrobocia może prowadzić do niepokojów społecznych.

Biznes
Kolejny koncern zbrojeniowy z Unii będzie produkował na Ukrainie
Biznes
Gdzie wyrzucić woreczek po ryżu? Wiele osób popełnia ten sam błąd
Biznes
Trump pozbywa się papierowych słomek. To (częściowo) dobra decyzja, mówią ekolodzy
Biznes
TikTok powraca do sklepów z aplikacjami Apple i Google w USA
Biznes
Kto dostarczy okręty dla Polski, nowe cła USA i zmiany w programie mieszkaniowym