Rurociąg z Burgas nad Morzem Czarnym do greckiego Alexandroupoli nad Morzem Egejskim to projekt rosyjski. 33 proc. udziałów w przedsięwzięciu na państwowy koncern Transnieft (monopolista w transporcie rosyjskiej ropy za granicę). Drugie 33 proc. po równo należą do Rosnieft i Gazprom-nieft. Reszta do rządów z Bułgarii i Grecji. Nowa rura miałaby odciążyć od tankowców cieśniny Bosfor i Dardanele. Ma mieć długość 300 km i przepustowość 50 mln t ropy rocznie.

Problemy zaczęły się w 2009 r, gdy w Sofii zmienił się rząd z socjalistycznego, przychylnego inwestycji, na liberalny. Ten przyjrzał się uważniej energetycznym kontraktom z Rosją. W wypadku rurociągu z Burgas, postawił wymóg podniesienia bezpieczeństwa ekologicznego inwestycji, a także wstrzymał dofinansowanie.

Jak podał Reuters bułgarskie ministerstwo ochrony środowiska do września odłożyło decyzję w sprawie rurociągu.

W końcu lipca po raz trzeci odrzuciło raport ekologiczny inwestorów. Teraz mają czas do września by przygotować nowy.

Nie jest wykluczone, że Sofia chce wycofać się z projektu, jako powód podając jego zagrożenie dla środowiska. Wtedy nie musiałaby płacić kar innym uczestnikom przedsięwzięcia.