W najbliższy piątek odbędzie się pierwszy od pięciu miesięcy fizyczny szczyt UE. Przywódcy 27 państw przyjadą do Brukseli, żeby uzgodnić pakiet finansowy dla Unii na najbliższe lata. Obejmuje on budżet UE na lata 2021–2027 oraz fundusz odbudowy gospodarki po pandemii.
Komisja Europejska przedstawiła swoją propozycję półtora miesiąca temu, ale musi ona zostać zaakceptowana jednomyślnie przez 27 przywódców. W toku konsultacji z nimi przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel zaproponował zmiany, które mogą kosztować Polskę kilkanaście miliardów euro. Dodatkowe przesunięcia nastąpią już na samym szczycie w piątek lub sobotę. Jeśli nie dojdzie do porozumienia, to kolejne spotkanie przywódców może odbyć się już 27 lipca. Większość uważa, że sprawa jest pilna i pakiet musi zostać uzgodniony przed wakacjami.
Charles Michel zaproponował, aby unijny budżet wynosił 1,074 bln euro w porównaniu z 1,1 bln euro w projekcie KE. Na tej redukcji o 26 mld euro Polska nie ucierpi, bo przewodniczący RE nie chce cięcia filarów budżetu, czyli polityki spójności i rolnictwa. W tej pierwszej jesteśmy głównym beneficjentem, w tej drugiej – na piątym miejscu. W sumie z obu polityk mamy dostać 93 mld euro. Cięcia dotyczą programów uznawanych za modernizację budżetu, jak np. wydatki na innowacyjność, obronę czy migrację. Przy czym trzeba podkreślić, że to cięcia w porównaniu z propozycją KE, a nie z obecną sytuacją. Bo i tak te tzw. nowe polityki zyskają, a spójność i rolnictwo tracą w porównaniu z okresem 2014–2020.
Dwa filary
Priorytetem nowych finansów UE mają być Zielony Ład oraz cyfryzacja. Michel proponuje, żeby 30 proc. wydatków z budżetu szło na zielone cele, przy czym dla polityki spójności oraz rolnictwa wskaźnik ten miałby wynosić 40 proc. UE postawiła sobie za cel osiągnięcie neutralności klimatycznej w 2050 r. i jedynym z instrumentów dochodzenia do tego celu ma być Fundusz Sprawiedliwej Transformacji, finansujący regiony węglowe, gdzie koszty zmian będą najwyższe. Polska ma być największym beneficjentem tego funduszu z 8 mld euro, ale Michel stawia sprawę jasno: tylko jak sama zobowiąże się do osiągnięcia celu neutralności w 2050 r. Jesteśmy jedynym państwem, które tego nie zrobiło.