Były premier Litwy, a obecnie komisarz jest zwolennikiem bardziej zdecydowanego działania w dziedzinie obrony, jedynego jego zdaniem sposobu przeciwstawienia się ewentualnej agresji Rosji.. — Musimy przejść od tego, co niektórzy nazywają progresywnym podejściem w zwiększaniu naszych zdolności obronnych do podejścia typu „big bang” — powiedział w wywiadzie dla francuskiej agencji prasowej w tydzień po objęciu nowego stanowiska.
Czytaj więcej
Jak Unia może wspomóc NATO i jak Polska może na tym skorzystać? – zastanawiają się eksperci Ośrodka Studiów Wschodnich.
Ta zmiana stanowiska jest o tyle niezbędna, że zagrożenie ze strony Rosji staje się konkretne. — Rosja może być gotowa do ataku wojskowego na jeden kraj Unii Europejskiej lub NATO przed 2030 r. — dodał powołując się na kilka raportów służb wywiadowczych. — Pytanie brzmi, czy w Europie jest dość woli politycznej, by nas bronić. Czy powrót Donalda Trumpa do Białego Domu może przekonać Europejczyków do poświęcenia więcej środków na własną obronę? — Widzę konieczność zwiększenia wydatków na obronę nie z powodu Trumpa, ale z powodu Putina — uważa Andrius Kubilius.
Dodatkowy procent na wydatki wojskowe w Unii. Potrzebne 1500 czołgów
Od chwili agresji Rosji na Ukrainę kraje europejskie starają się zwiększyć przemysł obronny, ale jego moce produkcyjne są niedostateczne. Według ocen NATO, na które powołał się komisarz, trzeba będzie do 2044 r. dodać do istniejących zdolności obronnych 49 nowych brygad, 1500 czołgów i kilkaset sztuk artylerii. — Jesteśmy bardzo poniżej tych potrzeb, a musimy zareagować na nie przed 2030 rokiem, bo nie możemy żądać od Putina, by odroczył swe plany do 2044 r. — powiedział Kubilius. Kadencja prezydenta Rosji kończy się oficjalnie w 2030 r.
Nowy komisarz (dotąd nie było w Brukseli takiego stanowiska) chce pomóc europejskiemu przemysłowi w jego wzmocnieniu. — Kiedy te liczby zostaną potwierdzone, musimy mieć plan i jasną wizję. Uzyskamy wartość dodaną składając duży pakiet zamówień długoterminowych z wyraźnie ustalonym funduszem — powiedział. Wyjaśnił przy okazji, że gdyby np. Litwa chciała kupić 20 czołgów, to zapłaciłaby drożej i nie zostałaby obsłużona priorytetowo. Ale gdyby Europejczycy zamówili jednorazowo 1500 czołgów, to można liczyć, że ceny będą niższe, a to pobudzi przemysł, który potrzebuje perspektywy. Taka inwestycja nie byłaby wcale mała, wyniosłaby 500 mld euro w ciągu 10 lat — ocenił.