Ujawniony przez „Rzeczpospolitą” plan tzw. małej fuzji Poczty Polskiej (PP) z Orlenem wywołał w branży spore zamieszanie. Koncept ten miał nie ujrzeć światła dziennego przed wyborami. I nic dziwnego, bo pomysł „wyjęcia” z PP jedynego biznesu przynoszącego spore zyski nie spodobał się m.in. związkowcom pocztowego operatora.
Wszystkie zainteresowane strony: Ministerstwo Aktywów Państwowych (MAP), Orlen i PP nabrały wody w usta. Z naszych informacji wynika, że głównym rozgrywającym w tym projekcie jest Orlen. Odpowiedź, jaką otrzymaliśmy z resortu, tylko potwierdza te doniesienia.
Starcie spółek
– Prowadzenie spraw spółek należy do kompetencji ich zarządu, a walne zgromadzenie i rada nadzorcza nie mogą wydawać mu wiążących poleceń dotyczących prowadzenia spraw spółki – usłyszeliśmy w Departamencie Komunikacji MAP. Ministerstwo podkreśla, że nie ma uprawnień do ingerowania w działania Orlenu i „kształtowanie współpracy z partnerami rynkowymi”. Jednocześnie nie zaprzecza, by koncept małej fuzji faktycznie był analizowany. „Z informacji otrzymanej od Orlenu, dotyczącej planowanej współpracy z Pocztą Polską, wynika, że Orlen nie komentuje rozmów (...), do czego jest zobowiązany zgodnie z umowami o zachowaniu poufności” – napisało nam biuro prasowe MAP.
Idea tego projektu polega na tym, by wydzielić z PP spółkę, która działa na rynku KEP (kurier, ekspres, paczka). Ta mogłaby zostać połączona z biznesem logistycznym Orlenu i dofinansowana przez koncern, by rywalizować z potentatami tej branży, jak InPost czy DHL i DPD. Aby tak się jednak stało, naftowy koncern musiałby stać się wiodącym udziałowcem takiego podmiotu. Poczta zostałaby natomiast z kurczącym się rynkiem listów i świadczyła usługi operatora powszechnego. W takiej formule mogłaby zostać przekształcona w Państwowe Przedsiębiorstwo Użyteczności Publicznej (PPUP). To wiązałoby się z kluczową zaletą - straty firmy mogłyby być pokrywane wprost z budżetu państwa.